Przejdź do treści

Dlaczego przestajemy sobie ufać

Hitem ostatnich dni w internetach był apel DeeDeee, która zgubiła swojego nowo poznanego chłopaka. Śliczna dziewczyna nagrała dość dobrą kamerą krótki apel do polskiej społeczności, aby wszyscy pomogli znaleźć jej zgubę…

Takich filmów jest sporo, ten jednak szybko zyskał popularność, i ilość jego wyświetleń mierzona jest w milionach. Akcję szybko podchwyciły media, i to nie tylko internetowe, ale nawet duże stacje telewizyjne. Można więc powiedzieć, że apel był skuteczny. Niestety dziś okazało się, że to jest “fake news”, lub jak mówi Max Kolonko – bujda wiadomość. A dokładnie jest to kampania reklamowa jednej z większych marek odzieżowych. W zasadzie nic wielkiego się nie stało, igrzyska dobiegły końca, jedni są zawiedzeni, inni są oburzeni. Jeszcze inni jak Natalia Hatalska bardzo rzeczowo analizują całe zjawisko.
Ja przyznam, że oczywiście film obejrzałem, ale może dlatego, że jestem introwertykiem, podchodziłem do niego sceptycznie. Może dlatego, że dziewczyna nie powiedziała gdzie dokładnie i o której godzinie spotkała swojego lubego..
A dziś jest mi poprostu smutno. Z kilku powodów.

Szybko – nieważne czy prawdziwie

To co stało się ze wspomnianą kampanią wpisuje się niechlubnie w dzisiejszy trend do szybkiego przekazywania atrakcyjnych wiadomości bez jakiegokolwiek sprawdzania, ani nawet prostej próby logicznej weryfikacji. Liczy się szybkość, zasięg i kliknięcia. Nawet jeśli coś nie jest prawdziwe, to powtórzone kliknięte odpowiednią ilość razy zyskuje znamiona prawdziwości i trzeba to przekazać dalej. Jeśli dziś okaże się, że wczorajsza wiadomośc to jednak nie była prawda, to trzeba poszukać czegoś co będzie nośne na dziś. Kto by się przejmował pr
ostowanie prawdy.. W tym temacie podoba mi się analiza techniczna tego konkretnego przykładu – filmu o poszukiwaniach zgubionego chłopaka. Już pierwsze zdanie mnie rozwaliło. „Media podały, że DeeDeee była na koncercie w Warszawie. Tymczasem, ona sama mówi, że była na koncercie w Europie i poznała chłopaka z Warszawy”. I tak dalej 🙂

Emocjonalnie – nie zważając na zaufanie

Screen Shot 2017-03-22 at 18.52.35

I to jest chyba mój największy problem z tego rodzaju akcjami. Niszczą one zaufanie między ludźmi. Jest tyle ciekawych pomysłów na kampanię reklamową, ale ta konkretna marka sięgnęła po granie na emocjach i to w według mnie w najbardziej prymitywnej wersji. Podobnych przykładów jest wiele. Przypadkowe zdjęcia z różnych stron świata pokazujące drastyczne lub chwytające za serce sceny – i podpisy pod nimi, definiujące miejsca i zdarzenia, nie mające zupełnie nic wspólnego ze obrazem. Ważne, że ukazały się w odpowiednim czasie. Kampanie społeczne grające na emocjach po to, aby wzbudzić zainteresowanie danym tematem. Przykładów można mnożyć. Efekt jest taki, że ludzie przestają sobie wierzyć. Zaczynamy kwestionować wszystko i wszystkich. Naszym domyślnym stanem jest brak zaufania do drugiego, zamiast otwarcie się na człowieka. Może to jest fatalizm, ale tak właśnie działają złe przykłady i złe nawyki. Zasada, którą opisałem w przypadku zmiany, działa także gdy chodzi o złą zmianę. W tym przypadku stopniowe ograniczenie zaufania i zamykanie się na siebie.

Dyscyplina -> Przyzwyczajenie -> Nawyk -> Charakter

W tym przypadku zamiast dyscypliny jest po prostu częstotliwość bycia wystawionym na tego rodzaju niszczące pozytywne wartości kampanie oraz siłę ich przekazu.

Być może już całkiem niedługo, kiedy dwoje ludzi zaczynać będzie znajomość poprzez Internet, ich dialog będzie zaczynał się następująco:

  • Cześć jestem Adam
  • Cześć jestem Ewa
  • A czy nie jesteś przypadkiem botem?
  • Czym?
  • No sztuczną inteligencją?
  • *&^%%$^&
  • Sorki musiałem zapytać…
  • A wiesz mam jeszcze jedno pytanie… czy nie jesteś przypadkiem z jakiejś kampanii reklamowej…

Więcej w kategorii Mikroblog

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *