Dziś obchodzimy największe z świąt w chrześcijaństwie. Święto Wielkiej Nocy – Paschę. Oznacza ono przejście i wyzwolenie. Wyzwolenie z każdego rodzaju zniewolenia. Także naszych – wydawałoby się jedynych i niezmienialnych – norm społecznych proponowanych w dzisiejszym świecie.
Jest to więc znakomita okazja do próby odpowiedzi na zgubną spiralę drabiny społecznej opisanej przeze mnie w poprzednim wpisie.
- Zaufanie do Boga pozwala chrześcijanom na ubóstwo duchowe, co dalej oznacza wolność i swobodę w posiadaniu rzeczy materialnych. W kontekście indywidualnym oznacza to, że tu na ziemi jesteśmy jedynie szafarzami dóbr jakie mamy powierzone w świecie doczesnym. W kontekście społecznym oznacza to postawę i wręcz potrzebę dzielenia się z tymi, którzy są bardziej potrzebujący.
∴ - Zamiast porównywać się z innymi, którzy są bardziej lub mniej sytuowani, czy też identyfikować się z daną grupą społeczną, która reprezentuje dany status, wyznawcy Chrystusa rozpoznają swoją osobowość i swoją wartość dzięki miłości Boga. Jest ona niezależna od ich niedoskonałości, czy też sytuacji i pozycji w jakiej są w danym momencie życia. Dotyczy to każdego człowieka, który w równy sposób jest ukochanym dzieckiem Boga.
∴ - Stanięcie w prawdzie z samym sobą i uświadomienie sobie prawdy o tym, że wszyscy jesteśmy równi daje chrześcijanom odwagę, aby nie odwracać się, ale aby wręcz identyfikować się z ludźmi potrzebującymi. Powoduje to pojawienie się nowej normy i pomaga solidaryzować się z najuboższymi. Są to bowiem nasi bracia w potrzebie.
∴ - Tak naprawdę identyfikując się z najbiedniejszymi – identyfikujemy się z każdym. Każdy człowiek ma bowiem jakieś potrzeby i jakąś formę ubóstwa. Oczywiście najubożsi mają potrzeby, które trzeba zaspokoić natychmiast. Jeśli zaczynamy używać takiej optyki, zaczynamy zauważać, że na przykład głód nie jest już jakąś abstrakcją, ale dotyka kogoś kogo mijamy każdego dnia na ulicy. Nie musi to być od razu głód fizyczny. Może to być na przykład głód rozmowy z drugim. Dyskryminacja nie jest już tylko hasłem o które walczy się podczas wyborów, ale jest to konkretne zachowanie wobec konkretnego człowieka.
∴ - Ta wizja bycia równym wobec drugiego człowieka, nie jest obojętna “światu” oraz utartemu porządkowi, przez co przeciwstawienie się im nie przychodzi łatwo. Wizja równości wszystkich ludzi rzuca wyzwanie obecnemu porządkowi (drabinie społecznej) tylko wtedy jeśli jest żywa. Co w praktyce oznacza zastosowanie jej na co dzień, na przykład sprzeciwiając się podziałom na klasy społeczne, rasę, płeć, orientację seksualną, poziom edukacji, wygląd zewnętrzny i w końcu zamożność, które powodują, że ktoś może być postrzegany jako “niższy” lub “wyższy” w hierarchii społecznej.
∴
- Chrześcijaństwo zaprasza nas do podjęcia bardzo konkretnych działań. Zaprzeć się samego siebie i podążać za swoim mistrzem. Kochać swoich bliźnich tak jak siebie samego. Sprzedać wszystko co posiadamy, aby pójść inną drogą. Czy aby na naprawdę musimy nic nie posiadać, żeby móc utożsamiać się z najbiedniejszymi? Otóż niekoniecznie. Chodzi bardziej o to jaki mamy stosunek do rzeczy materialnych jakie posiadamy oraz jaki mamy stosunek do ludzi. I to z obu stron. Czy dobrze czuję się w obecności ludzi uważanych za biednych? Czy jestem w stanie podzielić się z kimś swoimi dobrami. Pamiętajmy, że jesteśmy jedynie zarządcami swoich posiadłości – „Cóż mam czego bym nie otrzymał”. Działa to jednak także w drugą stronę. Czy mogę przebywać w towarzystwie ludzi, którym się lepiej powodzi? Czy cieszę się z ich sukcesów, czy raczej im zazdroszczę?
∴ - W praktyce, realne solidaryzowanie się z najmniejszymi oznaczać może kilka rzeczy. Dzielenie ich trosk i potrzeb i reprezentowanie ich wobec świata. Przykładem może być obrona nienarodzonych. Dzielenie się tym co mam z najbardziej potrzebującymi. Jeśli to możliwe – rzeczami materialnymi, jeśli to niemożliwe, samym sobą, swoim czasem i talentami. Stawanie zawsze po stronie słabszych. Nie od razy chodzi o wielkie i heroiczne czyny. Aczkolwiek, żeby zdobyć się na czyn heroiczny i wielki jak oddanie swojego życia, należy “ćwiczyć” się w rzeczach małych. Nawet tych najmniejszych – uśmiech, dobre słowo, ustąpienie miejsca w środkach transportu, przepuszczenie w kolejce, wstawienie się za kimś w pracy, czy w domu.
∴ - Trzeba być przygotowanym na to, że poglądy te nie są popularne w dzisiejszym świecie, który promuje skupienie na “ja” bardziej niż “ty”, czy nawet “my”. Oczywiście fakt, że wbrew “drabinie” uważamy kogoś za równego nie oznacza, że ignorujemy różnice między ludźmi. Trzeba zaznaczyć, że żeby umieć kochać innych trzeba nauczyć się kochać samego siebie. Okryć i rozwinąć swoje talenty i pasje. Tylko wtedy możemy nimi służyć innym. I tylko wtedy możemy dostrzec, że wzajemnie się dopełniamy. Znakomitym przykładem w skali mikro jest małżeństwo i jak wspomniał Jan Duda – synchronizm dusz i komplementarność ciał. Tylko człowiek w pełni świadom swoich mocnych stron, i potrafiący dostrzec mocne strony innych ludzi, może w pełni i na równi podjąć współpracę, której owoce będą służyć wielu.
∴
- Gdy spojrzymy na drugiego człowieka w tej optyce, optyce Bożej miłości i równości wobec innych, dostrzeżemy, że każdy z nas jest zarówno biedny jak i bogaty. Każdy z nas jest biedny, bo niezależnie od ilśości posiadanych dóbr materialnych jest w nas wieczna tęsknota za posiadaniem jeszcze więcej, za pogonią za złudnym szczęściem, które świat pomaga definiować nam jako ilość posiadania dóbr doczesnych. Jednocześnie każdy człowiek jest bogaty bowiem może zaproponować innemu samego siebie, swój czas czy też coś czego można się nauczyć. Coś czego w danym momencie innym brakuje.
∴ - Naszym celem nie jest pomoc najuboższym w spinaniu się po drabinie społecznej i uczynenie ich bardziej zamożnymi. Celem nie jest również forma filantropii polegająca na tym, że najzamożniejsi zejdą szczebel niżej, aby podać uboższym skrawki, które im zbywają, aby zaspokoić na chwilę swoje sumienie. Celem jest społeczność gdzie nikt nie czuje się wyrzutkiem. Nikt nie jest lepszy lub gorszy, mniejszy lub większy. A jedyną sytuacją kiedy patrzymy na kogoś z góry jest sytuacji, w której podajemy rękę naszemu bratu, który właśnie się przewrócił i potrzebuje wstać.
Jeden z najpiękniejszych i praktycznych przepisów jak to osiągnąć zostawił nam Paweł z Tarsu. Zapis ma prawie 2000 lat, ale jest on ponadczasowy i wciąż aktualny dziś.
1) Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
2) Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
3) I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
4) Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
5) nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
6) nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
7) Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
8) Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
9) Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
10) Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
11) Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
12) Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
13) Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.
Foto: Pixabay.com
Jeśli również uważasz, że #RodzinaJestFajna i podobał Ci się ten wpis, zapraszam do podzielenia się nim ze znajomymi i do śledzenia mnie w następujących miejscach: