Przejdź do treści

Marek Jankowski – Jak być przedsiębiorczym tatą

Marek Jankowski | Jak być przedsiębiorczym Tatą

Marek Jankowski (@MałaWielkaFirma) jest przedsiębiorcą, dziennikarzem, podkasterem, mężem i tatą. Jest także współtwórcą targów branżowych oraz autorem książek.

Zamarzył sobie kiedyś, żeby pracować w Radiu RMF, i dzięki swojej ciężkiej pracy i dążeniu do celu, swoje marzenie spełnił. Pracował najpierw we wrocławskim Radiu Klakson, później można było go posłuchać w RMF FM i Radiu Wrocław. Pracę w mediach zostawił jednak w 2004 r., żeby założyć własną firmę, bo jego celem było zawsze żeby być niezależnym i pracować na własny rachunek. Na początku współtworzył jedno z pierwszych w Polsce centrów edukacyjnych dla małych dzieci. Od 2008 r. głównym zajęciem Marka jest wydawanie czasopisma „Branża Dziecięca”, adresowanego do właścicieli sklepów z zabawkami i artykułami dla najmłodszych. Marek w 2009 r. zaczął prowadzić także podkast Mała Wielka Firma, który szybko stał się jednym z najpopularniejszych polskojęzycznych podkastów o zarządzaniu i marketingu. Marek chętnie dzieli się swoją wiedzą zarówno o prowadzeniu firmy jak i o prowadzeniu podcastu. I właśnie tak spotkałem się z Markiem, który zgodził się na rozmowę, mimo iż robiąc kilka rzeczy na raz jest na co dzień dość zajęty. W rozmowie wracamy do tego tematu, między innymi podpytuję Marka, jak mimo tylu zajęć znajduje czas dla rodziny i bliskich. Okazuje się, że można prowadzić firmę, podcast, regularnie uczestniczyć w targach i seminariach branżowych i nie zaniedbywać rodziny a wręcz zarażać swoimi pasjami młode pokolenie. Zapraszam serdecznie na rozmowę z tym przedsiębiorczym tatą.

Pobierz plik w formacie MP3|Zasubskrybuj i słuchaj w iTunes  | Android | Stitcher | RSS/ht

W tym odcinku usłyszysz:

  • Kim jest Marek Jankowski?
  • Jak pogodzić pasję z ciężką pracą?
  • O błędzie Marka w początkowej fazie prowadzenia firmy, który pozwolił mu na lepsze i sprawniejsze prowadzenie biznesu w późniejszym czasie,
  • Jak Marek, mimo wielu zajęć, znajduje czas dla rodziny?
  • O rytuałach rodzinnych, dzięki którym Marek dba o czas dla bliskich,
  • Jak nagrać rodzinnego audiobooka i do czego on może się przydać?
  • Jaką poradę dałby sobie Marek, gdyby mógł się cofnąć do czasu gdy miał lat 20?
  • Co wg Marka mogą zrobić młodzi ludzie na ostatnich latach studiów, aby poznać bardziej swoje możliwości na przyszłość – szczególnie alternatywę pracy 9-17 w biurze?
  • Jaki przedmiot wykładał by Marek w moim „Wirtualnym Uniwersytecie Życia” i co chciałby przekazać?
Marek Jankowski
Marek Jankowski

Strony, książki i ludzie wymienieni w tym odcinku:


Transkrypt rozmowy

Cześć, Marku! Czy możesz przedstawić się słuchaczom i powiedzieć, kim jesteś i czym się zajmujesz?

Cześć, Piotrze! Nazywam się Marek Jankowski i jestem wydawcą czasopisma „Branża Dziecięca”. Trafia ono do sklepów z zabawkami i artykułami dziecięcymi, pomaga ich właścicielom lepiej sprzedawać i mieć lepsze produkty. Jestem też podcasterem, nagrywam podcast Mała Wielka Firma.

Trafiłem na ciebie w internecie właśnie przez ten podcast. Wydaje mi się, że w jakiś sposób realizujesz swoje pasje poprzez nagrywanie podcastu. Z drugiej strony jesteś również przedsiębiorcą. Jakie jest twoje podejście do pracy będącej pasją tudzież do kultywowania swoich pasji osobno? Czy praca służy głównie zarabianiu pieniędzy, a pasje – tylko regenerowaniu się, czy można to połączyć?

Można to połączyć. Bywa tak, że jeśli się te pasje przekształci w pracę i człowiek wykonuje je przez dłuższy czas, widząc już nie tylko przyjemności związane z bawieniem się w coś, co go kręci, ale również wszystkie negatywne strony pracy, robienia biznesu i zarabiania, to pasja w pewnym momencie może zgasnąć. Nie jest łatwo jedno z drugim połączyć, ale jest to możliwe.

Mój dobry przyjaciel został przewodnikiem po Wrocławiu. Wcześniej robił różne rzeczy, był PR-owcem, pracował w wielu firmach na zlecenia, miał własną firmę PR-ową, przez długie lata był też dziennikarzem. Po przekroczeniu czterdziestki stwierdził, że przecież skończył historię sztuki, uwielbia Wrocław i postanowił zostać przewodnikiem. W tej chwili stanowi to równocześnie jego i pracę, i pasję. Nie wiem, czy za kilkanaście lat mu się to nie znudzi, ale on twierdzi, że nie. Bo każda grupa jest inna, każdy zwraca uwagę na coś innego, trafiają się ludzie, którzy zadają ciekawe pytania – i to zawsze jest jakieś wyzwanie. Nie jestem pewien, czy po kilku latach realizowania pasji ona nie gaśnie. Fajnie by było, gdyby nie zgasła.

Należy ciągle poszukiwać i być wyczulonym na to, co nam w sercu gra. Nie zakopywać się w takim myśleniu, że to, co robię, będę robić zawsze.

Tak. Podcast jest dla mnie kontynuacją marzeń wręcz z dzieciństwa. Będąc dzieckiem, słuchałem radia i marzyłem, aby kiedyś w nim pracować, a konkretnie w radiu RMF. To się spełniło, gdy byłem na studiach – zacząłem wtedy pracować w lokalnym radiu we Wrocławiu. Stamtąd przeniosłem się do RMF-u. Później pracowałem w Polskim Radiu, aż w końcu zostawiłem tę pracę, aby założyć firmę. W pracy w radiu jest coś, co mi się wciąż podoba i budzi mój sentyment, więc można powiedzieć, że poniekąd wróciłem do radia, robiąc podcast.

Miałem sporo pytań dotyczących tego, czy chcę ten podcast zmonetyzować, np. poprzez szukanie sponsora. Bardzo długo odmawiałem, bo nie chciałem, aby podcastowanie stało się moją pracą, czyli żeby jakiś sponsor narzucał mi wymogi co do terminów nagrywania nowych odcinków i ich tematyki. To zabiłoby całą frajdę i pasję z tego płynącą.

Jakie błędy popełniałeś w prowadzeniu firmy lub w podcaście i czego cię to nauczyło?

Popełniłem całą masę błędów. Moją pierwszą firmą była agencja opiekunek. To nie było pośrednictwo. Pomysł był taki, że mam bank opiekunek i wypożyczam je rodzicom – coś w rodzaju udostępniania pracowników. Teraz się z tego śmieję, bo widzę, jakie to było absurdalne. Kompletnie wtedy tego nie policzyłem. Ten model biznesowy nie miał prawa się sprawdzić w takich warunkach, jakie wtedy były, przy takich płacach. Teraz pewnie jeszcze mniej by się sprawdził. Pierwszym błędem było więc nieprzemyślenie tego, czy biznes, który chcemy robić, ma solidne podstawy finansowe, i czy ma szansę nawet przy większej skali się zwrócić, nie mówiąc już o zarobieniu na siebie.

Kolejna sprawa to zatrudnianie pracowników. To ogromny koszt, zwłaszcza w Polsce. Każdemu pracownikowi trzeba zorganizować miejsce pracy, kontrolować go, motywować, formułować zadania, które ma do wykonania. Żeby dobrze wykonywał swoją pracę, potrzebuje uwagi. Nie będzie świetnie pracował sam z siebie. Każdy pracownik to też odpowiedzialność. Jeżeli zatrudniasz człowieka, to wiadomo, że po pewnym czasie on przyjmuje za pewnik, że tu pracuje. Ma rodzinę i musi ją utrzymać. Jeśli nie spełni twoich oczekiwań albo sytuacja finansowa w firmie lub na rynku będzie słaba i musisz zwolnić taką osobę, to taka decyzja jest strasznie ciężka, bo zdajesz sobie sprawę z tego, że czyjeś życie w pewnym stopniu zależy od ciebie.

To są dla mnie dwie duże nauki, które wyciągnąłem z pierwszych stadiów swojego biznesu. Pierwsza to: licz pieniądze. Zanim wystartujesz z biznesem, zastanów się, czy ma on podstawy finansowe. Druga – nie bierz na siebie ani jednej dziesiątej etatu więcej, niż potrzebujesz. Ile się da, zleć podwykonawcom, freelancerom, innym firmom, zrób samemu, bo zatrudnianie pracowników etatowych obciąża biznesowo i psychicznie.

Czyli nawet jak masz jakiś pomysł, który wydaje ci się fajny i pomocny ludziom, musi się on spinać finansowo i biznesowo.

Widzę takie pomysły choćby na targach, w których uczestniczę. Z racji tego, że jestem wydawcą „Branży Dziecięcej”, jeżdżę na targi zabawek i artykułów dziecięcych do Norymbergi, do Kolonii. Drugie największe targi artykułów dziecięcych są w Kielcach. Widzę na tych imprezach takie start-upy, które z reguły powstają dlatego, że urodziło się komuś dziecko i rodzice zaczęli szukać na rynku jakichś produktów. Zorientowali się, że nie ma czegoś, co by się im przydało, albo jest, ale im się nie podoba, albo jest, ale za drogie, a mają pomysł, jak to zrobić taniej, albo zobaczyli, że jest duży wybór i dużo jest firm na tym rynku, więc stwierdzili, że i dla nich znajdzie się wśród nich miejsce.

Często tak powstają te biznesy. Ostatnio w Polsce rozwinęły się produkty tekstylne. Bywa, że kobieta na urlopie macierzyńskim tworzy coś przy użyciu maszyny do szycia, wkłada w to masę serca, ale nie zawsze jest to przemyślane. Bywają firmy, które bardzo szybko wychodzą za granicę, zdobywają odbiorców w różnych krajach. Ale są i takie, w których myślenia biznesowego na początku trochę zabrakło, bo była pasja, marzenia, serce i dobra energia – a zabrakło Excela.

Od lat prowadzisz biznes, podcast, wydajesz się człowiekiem bardzo zajętym. Jak sobie radzisz ze znajdowaniem czasu dla rodziny?

Robię, co mogę, aby go znaleźć. Deleguję tyle rzeczy, ile się da. „Branża Dziecięca” to sprawdzony zespół, który pracuje sprawnie. Gdyby nie to, byłoby mi ciężko. Prawdopodobnie nie mógłbym zamieszkać w Anglii. Dzięki temu, że mam w Polsce sprawdzony zespół, który wie, co ma robić i robi to na dobrym poziomie, jestem spokojny. Mając stąd wgląd w to, co oni robią w Polsce, jestem w stanie dopilnować, aby było to robione na właściwym poziomie. W przypadku podcastu długo sam go montowałem, robiłem wszystko wokół niego.

Od pewnego czasu montaż podcastu i pewne działania w social mediach zlecam na zewnątrz. Dzięki temu skupiam się na tym, w czym nikt mnie nie wyręczy, czyli w samym nagraniu podcastu. Wiele czynności wokół niego może się dziać beze mnie bez straty dla jakości.

Wydaje się, że dobrą drogą jest to, by wypracować procedury samemu, a potem delegować. Bo nagrania podcastu nic nie zastąpi.

Najciężej było mi rozstać się z montażem. To było coś, co nie sprawiało mi żadnego problemu. Pracując w radiu, miałem z tym sporo do czynienia, więc robię to szybko i sprawnie. Poza tym mam do tego sentyment. Siadam, tnę, montuję dźwięk. To sprawia mi przyjemność. Nie jest to coś, co mógłbym robić osiem godzin dziennie, ale jeżeli dzieje się to raz w tygodniu, to jest to jakaś miła odskocznia, zwłaszcza że wtedy de facto nie trzeba myśleć, wiem, co jest w nagraniu, więc nie muszę analizować każdego słowa.

To są często czysto mechaniczne czynności, więc umysł odpoczywa, a efekt końcowy jest taki, jaki chcesz, bo sam to robisz. Ale czasu mamy ograniczoną ilość, więc trzeba szukać sposobu, aby uwalniać go jak najwięcej, aby starczyło go na różne przyjemne rzeczy. Tak jak nikt za mnie nie nagra podcastu, tak nikt za mnie nie przeczyta córce bajki na dobranoc. Jeżeli mam wybierać między montażem podcastu a czytaniem bajki, to wybiorę czytanie bajki.

Wydaje się, że cały biznes idzie w kierunku delegowania naszego czasu z dziećmi, są np. podcasty, które czytają dzieciom bajki itp. Jednak tego nie da się wydelegować, przynajmniej nie powinno się tego robić. Czy masz jakieś związkowe tudzież rodzinne rytuały, którymi mógłbyś się podzielić ze swoimi słuchaczami?

Moja córka słucha czasami audiobooków w podróży w samolocie, w samochodzie. Bardzo lubi też, jak czytam jej książki, więc kiedyś nagrałem jej jedną z jej ulubionych książek. Postawiłem mikrofon, gdy siedziała obok, i to się nagrało. Zmontowałem dźwięk, dołożyłem kilka efektów dźwiękowych, nawet córka kilka razy odzywała się w tym nagraniu. I ma takiego audiobooka. To mnie nie zastąpi, ale jest to specjalny audiobook, nagrany wyłącznie dla niej. Można z tego delegowania na zewnątrz zrobić też całkiem fajną zabawę.

Podstawowy rytuał, który mamy od urodzenia córki, to czytanie córce bajki na dobranoc. Wymyśliła go moja żona, która jest pedagogiem i wie, jak z dziećmi postępować. Jeśli ona powie mi, żeby coś zrobić, to wiem, że to jest naprawdę dobry pomysł. Żona powiedziała, że to jest bardzo ważne, zwłaszcza dla relacji córki z ojcem, czyli taki rytuał, stały punkt, który buduje więź między nimi i który jest powtarzalny. Czymś takim jest u nas usypianie. Co by się nie działo, jestem w domu o 21, kiedy to moja córka kładzie się spać. Są wtedy trzy punkty programu. Najpierw czytam jej książkę – ostatnio był to Detektyw Blomkvist.

Później wymyślam jej bajkę i to jest zawsze bajka o królewnie Zosi, która przeżyła już wszelkie możliwe przygody. Od pewnego czasu moja córka Karolina podpowiada mi trzy słowa, które muszą się w tej bajce znaleźć, żebym nie musiał rzeźbić historii od zera. Aby było zabawniej, słowa te nie są ze sobą kompletnie powiązane, np. „but”, „graffiti” i „śmierdzenie”, i jeszcze muszą się pojawić w tej kolejności. Na koniec śpiewam jej kołysankę. Jeśli mnie nie ma, to żona jej śpiewa, ale inną kołysankę niż ja. Karolina zadecydowała, że jest kołysanka mamy i kołysanka taty. Jeśli ja usypiam córkę, to mam jej zaśpiewać tę samą kołysankę, którą śpiewam od ośmiu lat.

Zainspirowałeś mnie. Audiobook, który nagrałeś córce, to wspaniały pomysł na wieczór, gdy mnie nie ma, a mój syn domaga się tej samej bajki.

Razem z córką nagraliśmy bajkę Księżniczki i smoki. Karolina czytała tam tytuły rozdziałów, np. „Księżniczka Petunia”. Nawet jeśli dziecko jest za małe i nie umie jeszcze czytać, to można mu podpowiedzieć, wtedy ono wypowie tytuł, a później usłyszy siebie w nagraniu.

W ten sposób można zarazić dziecko swoim hobby, pasją, np. podcastami, kabelkologią itd. Gdybyś spotkał siebie w wieku 20 lat, jaką radę dałbyś samemu sobie i czy mógłbyś nas umiejscowić w czasie – co wtedy robiłeś, gdzie byłeś?

Kiedy miałem 20 lat, studiowałem na Politechnice Wrocławskiej. Zdawałem równocześnie na dwie uczelnie: na Politechnikę Wrocławską i Akademię Ekonomiczną – obecnie to jest Uniwersytet Ekonomiczny. Na obydwie uczelnie zdałem egzaminy, ale na Akademii Ekonomicznej zabrakło mi paru punktów, żeby się dostać, więc poszedłem na politechnikę. Tam studiowałem informatykę. Po pierwszym roku studiów, gdy miałem właśnie 20 lat, zacząłem pracować w radiu Klakson we Wrocławiu. To mała, lokalna stacja, grająca głównie muzykę adresowaną do kierowców. Gdy zacząłem pracować w radiu, ciągle byłem na studiach dziennych. Szybko okazało się, że nie za bardzo da się to pogodzić.

Na trzecim semestrze pojawiałem się już bardzo rzadko, a potem całkiem zrezygnowałem ze studiów. W międzyczasie zdawałem na Akademię Ekonomiczną, dostałem się tam i skończyłem ją. Praca w radiu podczas studiów to było superdoświadczenie. Pierwsza rada, którą wtedy też zrealizowałem, jest taka, żeby jednak postawić doświadczenie praktyczne nad edukację formalną. Mimo że skończyłem studia, to w dzisiejszym świecie mniej patrzy się na formalne wykształcenie, a bardziej na to, co umiesz, jaką masz postawę, podejście, co robiłeś wcześniej, co zrealizowałeś.

Druga rada jest taka, aby szukać różnych rzeczy, bo nigdy nie wiesz, co ci się spodoba. Są ludzie, którzy w wieku 20 lat są całkowicie ukształtowani i wiedzą, co chcą robić dalej w życiu. Są też tacy, którzy tego nie wiedzą. Mając 20 lat, mogą dopiero odkryć, że jest coś, co wcześniej nie było na ich radarze, ale okazuje się, że świetnie się sprawdza w ich przypadku. To jest dobry czas na eksperymenty, na to, by spróbować siebie w różnych rolach, odkryć, co mnie kręci, w czym jestem dobry, a w czym nie.

Sporo mówi się ostatnio o talentach i o teście Gallupa, który pomaga odkryć swoje silne strony. Prowadząc firmę, zetknąłem się z teorią ośmiu inteligencji – to jest mniej więcej to samo co test Gallup, ale talenty przeniesione są bardziej na sferę inteligencji. Konkluzja jest taka: każdy jest w czymś dobry, ma potencjał w pewnych określonych kierunkach. Jeden może być genialnym matematykiem, jeżeli nad tym popracuje – bo nikt nie rodzi się taki od razu, ale może mieć do tego predyspozycje. Inny ma predyspozycje do tego, żeby być doskonałym muzykiem i występować na scenie, jeszcze inny – do bycia sportowcem bądź pisania genialnych książek.

I 20 lat to taki wiek, kiedy człowiek trochę wie o sobie, ma już nieco doświadczenia życiowego i jest w stanie bardzo mocno rozwinąć swoją pasję. Wczoraj miałem nagranie z człowiekiem, który ma 23 lata i uczy języków – angielskiego i hiszpańskiego przez internet. To jest chłopak, który pracuje prawie cały czas. Zarabia bardzo dobre pieniądze, ale prawie nie ma czasu wolnego. Powiedziałem mu, że to jest taki okres w życiu, kiedy ma siłę, energię, nie ma żadnych zobowiązań ani ograniczeń, więc może czerpać z życia do maksimum. Bo jesteś już dorosły i formalnie wszystko ci wolno, ale nie masz jeszcze zobowiązań, które przychodzą wraz z rodziną i dziećmi.

Gdybyś miał doradzić młodemu człowiekowi, który jest na ostatnim roku studiów, przygotowuje się do tego, aby wejść na rynek pracy, jakąś alternatywę do pracy w stałych godzinach, etatowej – dla pokolenia naszego i naszych rodziców nie było alternatywy – to co dziś mógłby zrobić taki młody człowiek, zwłaszcza gdy ma smykałkę do biznesu, do bycia przedsiębiorcą?

Gdy byłem w tym wieku, czytałem książki Napoleona Hilla, Andrew Carnegiego itp. Myślę, że to jest czas, w którym warto skupiać się na uczeniu się relacji międzyludzkich i rozwijaniu ich, bo to procentuje przez całe życie. Dla mnie bardzo cenną lekcją było to, gdy zacząłem pracować w radiu. Pierwsze zadanie dla początkującego reportera polegało na tym: masz mikrofon, idź na ulicę i zrób sondę. Musisz podchodzić do obcych ludzi i zadawać im pytania. W moim przypadku to wymagało bardzo dużego przełamania wstydu, oporów, ale to się później przydało w życiu. Bo w całej masie sytuacji życiowych musisz podejść do obcego człowieka i się do niego odezwać. To jest coś, co młodym ludziom bardzo się przyda.

W szkole w Polsce jest tak, że jak zaczynasz naukę z jednym nauczycielem w pierwszej klasie, to on jest twoim wychowawcą i głównym nauczycielem przez kilka pierwszych lat. W Anglii jest tak, że co roku zmieniasz nauczyciela. Nie ma tego ryzyka, że jeżeli w pierwszej klasie trafisz na nie najlepszego nauczyciela, to przez kolejne lata męczysz się z tą osobą. Relacje międzyludzkie to kapitał, który warto budować. Są takie książki, jak choćby Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi Carnegiego. To stara książka, a ciągle działa. Uśmiechanie się do ludzi, bycie miłym, uprzejmym, traktowanie innych tak, jak samemu chciałoby się być traktowanym – to strasznie proste rzeczy, ale wielu ludzi jakoś tego nie robi albo nie mają tego przećwiczonego, albo im się nie chce. To są bardzo proste rzeczy, a przynoszą duże efekty i procentują przez całe życie.

Gdybym poprosił cię o bycie wykładowcą w mojej wirtualnej szkole życia, to jaki przedmiot wykładałbyś i co przekazałbyś młodym ludziom?

Problem w tym, że długo byłem dziennikarzem, a dziennikarz to taki wszechstronny dyletant, który w każdej dziedzinie ma coś do powiedzenia, a nie ma ścisłej specjalizacji. To, co mógłbym przekazywać młodym ludziom, to – po pierwsze – ta komunikacja z ludźmi, a po drugie – dostrzeganie w ludziach potencjału i mocnych stron. To nie jest tak, że patrzę na ludzi i mówię: „Byłbyś genialnym fizykiem”, bo to tak nie działa. Ale bywa, że zgłaszają się do mnie ludzie, którzy chcieliby nagrywać podcast i mają mnóstwo wątpliwości oraz pytań z tym związanych. Rozmawiając z nimi, jestem w stanie im powiedzieć, że coś, co uważali za swój mankament czy defekt, może być ich zaletą. Wydaje mi się, że takie przekształcanie minusów na plusy to jest coś, w czym mógłbym tym wirtualnym studentom pomóc, chociaż nie do końca wiedziałbym jak. Ale z takich przyziemnych rzeczy mógłbym ich nauczyć nagrywania podcastów, zarządzania, sprzedaży, obsługi klienta, prowadzenia firmy, przedsiębiorczości. W tym czuję się najlepiej i z całą pewnością mam sporo wiedzy, którą mógłbym się podzielić.

Na zakończenie powiedz, gdzie ludzie mogą cię znaleźć w internecie.

Na pewno na stronie malawielkafirma.pl, gdzie znajduje się podcast. Na stronie „O mnie” można znaleźć wszelkie kontakty do moich mediów społecznościowych, Facebooka itd. A jeśli ktoś ma coś wspólnego z branżą zabawek i artykułów dziecięcych, to zapraszam na branzadziecieca.pl.

Dziękuję ci, Marku, za rozmowę i za mnóstwo pożytecznej wiedzy, którą się podzieliłeś.

Wielkie dzięki.

Jeśli podobnie jak ja uważasz, że #RodzinaJestFajna i podobał Ci się ten wpis, zapraszam do podzielenia się nim ze znajomymi i do śledzenia mnie w następujących miejscach:

Więcej, bardziej, pełniej – Magis!
Facebook:/TatoNaWyspach
Twitter:@TatoNaWyspach
Instagram:@TatoNaWyspach.co

Podobne wpisy:
Więcej, bardziej, pełniej – Pierwszy podcast parentingowy na Wyspach
Agnes Khan – Jak być pewnym siebie i odważnie podejmować decyzje
Robert Kościuszko jak być twórczym tatą

Tagi:

3 komentarze do “Marek Jankowski – Jak być przedsiębiorczym tatą”

  1. Przesłuchałem. Bardzo fajna rozmowa z ciekawym gościem – guru podcastingu biznesowego. I na dodatek wciągniętego w tematy rodzicielskie. Świetny pomysł na nagranie własnego audiobooka dziecku!

  2. Pingback: [podcast] Misja52 – Jak walczyć ze zniechęceniem | Tato Na Wyspach

  3. Pingback: [podcast] Borys Kozielski – Co to są podcasty, dlaczego warto ich słuchać i jak zacząć je tworzyć | Tato Na Wyspach

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *