Przejdź do treści

Jestem troszkę smutny tatusiu czyli jak pomóc dziecku w przeżywaniu smutku

Przewodnik po emocjach | Jestem troszkę smutny tatusiu czyli jak pomóc dziecku w przeżywaniu smutku

Doniesienia belgijskich badaczy informują, że smutek jest najdłużej odczuwaną emocją. To dlatego, że najczęściej związane ze smutkiem są bardzo realne sprawy mające wpływ na nasze życie np. śmierć, wypadek, rozstanie, koniec miłości itd. Trudne wydarzenia łatwiej przechowujemy w pamięci niż te zwykłe, radosne.  Z drugiej strony smutek, choć w innym odcieniu tej emocji, mogą powodować nawet tak błahe sprawy, jak koniec wakacji, koniec ulubionego serialu w telewizji, czy skończenie ulubionej książki. Mamy więc różne odmiany smutku, trudno jest samemu sobie z nim poradzić, a także trudno jest pomóc innej osobie pogrążonej w smutku. Dlatego właśnie smutek jest tak trudną emocją. W kolejnym odcinku serii „Przewodnik po emocjach” wraz Anna Jankowską, autorką bloga i podcastu „Tylko dla mam”, dekonstruujemy emocję, jaką jest smutek. Podajemy przykłady jak go rozpoznać, dlaczego jest tak ważne, aby go zaakceptować żeby mógł wybrzmieć, oraz oczywiście jak pomóc sobie i innym z niego wyjść.

Pobierz plik w formacie MP3 | Zasubskrybuj i słuchaj w iTunes  | Android | Stitcher | RSS

Przewodnik po emocjach: smutek / notatki 📝

  • Jakie są podstawowe funkcje emocji jaką jest smutek?
  • Smutek może mieć różne oblicza:
    • niezadowolenie
    • melancholia
    • zmartwienie
    • cierpienie
    • żal
    • zdołowanie
    • desperacja
    • depresja
  • Dlaczego hasło „Czas leczy rany” – ma wielką moc w kontekście smutku,
  • Co siedzi w głowie zasmuconej osoby:
    • Jestem do niczego
    • To się nigdy nie skończy
    • To wszystko moja wina
    • Nigdy nie będzie lepiej
  • Jak rozpoznać smutne dziecko i dlaczego czasem nie jest to takie oczywiste:
    • zmęczenie,
    • spadek/brak energii,
    • nie ma rzeczy, które sprawiają przyjemność,
    • ból w piersiach,
    • kręci ci się w głowie, nie możesz złapać oddechu,
    • łzy, płacz, szloch,
    • małomówność,
    • garbienie się,
    • wyżywanie się na innych,
    • koszmary, kiepski sen,
  • Kiedy smutek powinien zacząć niepokoić?
    • Gdy jest niekonstruktywny, co oznacza dwie rzeczy:
      • bez powodu
      • zbyt długo trwa.
  • Czym się różni smutek od depresji?
    • smutek jest emocją, a one są chwilowe, przychodzą i odchodzą w miarę płynnie,
    • depresja natomiast trwa długo.

Kilka ćwiczeń, które warto zacząć praktykować już dziś

1. Afirmacja postawy radości i wychodzenia ze smutku:

  • stanąć przed lustrem,
  • wyprostować się,
  • ramiona do tyłu,
  • klatka do przodu,
  • uśmiechać się, nawet jeśli na początku to jest „papierowy”, przyklejony uśmiech,
  • udawać tak długo, aż stanie się to rzeczywistością,
  • podobno działa to cuda wśród osób, które są chore na depresję, nawet tę ciężką.

2. Uwierz w swoje możliwości

Jeżeli mamy dziecko, które:

  • jest w smutku,
  • ma spadek energii albo jej nadmiar,
  • gdy wszyscy mu mówią, że źle się zachowuje, a nadpobudliwość również wynika ze smutku,
  • dobrze jest poszukać czegoś, w czym dziecko będzie dobre.
  • Jest to element wychodzenia ze smutku i wracania do rzeczywistości, tej innej, czyli sprzed tej trudnej sytuacji, ale z pokazaniem, że są momenty, w których dziecko daję radę. To stanowi dla mózgu informację, że jeżeli dajemy sobie radę z czymś drobnym, to jest duża szansa, że poradzimy sobie z większymi sprawami.

Przewodnik po Emocjach Smutek
Przewodnik po emocjach | Jestem troszkę smutny tatusiu czyli jak pomóc dziecku w przeżywaniu smutku

Transkrypt rozmowy 📃

Moim dzisiejszym gościem jest Anna Jankowska z podcastu i bloga „Tylko dla mam”, jak również z grupy „Aktywne czytanie”, która liczy już 22 tys. osób. Warto czytać dzieciom, poznawać nowe rzeczy. Rozmawiałem niedawno z kilkoma swoimi znajomymi oraz słuchaczami, których zawsze zachęcam do tego, aby rozwijali swoją wiedzę o dzieciach, o wychowywaniu, i jeden z nich powiedział, że ma kilkoro dzieci i w zasadzie niczego nie musi się już douczać, bo wszystko wie z praktyki. Praktyka wiele nas uczy, ale smutne jest to, że niektórzy ludzie zamykają się na wiedzę. I właśnie smutek będzie tematem naszej dzisiejszej rozmowy. 

Smutek jest jedną z trudniejszych emocji. A jak wiemy z poprzednich spotkań, nie ma złych ani dobrych emocji, wszystkie są potrzebne. Po co nam smutek, Aniu?

Smutek faktycznie jest jedną z trudniejszych emocji. Nie lubimy się smucić. Nie lubimy, gdy nasze dzieci się smucą. Nie wiadomo, co wtedy robić, jak pocieszać drugą osobę, jak jej pomóc. Dla ciekawostki dodam, że smutek jest najdłużej utrzymującą się w nas emocją. Mimo że jej nie lubimy, to warto o niej dużo rozmawiać, bo powinniśmy dla własnego dobra jakoś ją sobie zorganizować i zrozumieć. Wiem, że trudno powiedzieć, że będę smucić się etapami i wszystko będzie dobrze. Ale warto o tym dużo rozmawiać, żebyśmy wiedzieli, o co chodzi z tym smutkiem – kiedy niepokoić się i martwić, a kiedy zostawić smucącego się człowieka samemu sobie.

A po co nam smutek? Jest to informacja dla świata, że jest ze mną coś nie tak, że przeżywam coś, co sprawia mi trudność. To może wydawać się oczywiste, że człowiek smuci się i że to widać. Natomiast fajnie wiedzieć, jak wygląda smutek w kontekście fizycznym, bo nie zawsze to widać. Czasami ktoś przeżywa coś wewnętrznie, a został wychowany w środowisku, w którym o smutku nie mówiło się albo wręcz uważano, że to nie jest coś, z czym powinno się obnosić. Wtedy ktoś próbuje przeżywać wewnętrznie tę emocję, a tak nie powinno być. Bardzo ważną funkcją smutku jest pokazanie światu zewnętrznemu tego, że dzieje się z nami coś niedobrego, że coś stało się w naszym życiu. Bo bywa tak, że smutek wynika z jakiegoś wydarzenia, a czasami mamy tylko gorszy dzień i jest nam smutno, ale to mija, jak to z emocjami.

Natomiast jeśli mówimy o poważniejszym i dłuższym smutku, to są momenty, gdy wydarza się w naszym życiu coś złego, np. umiera ktoś bliski albo jest jakiś inny rodzaj straty. Bo smutek, tak jak każda inna emocja, może mieć różne oblicza. Smutek może być lżejszy, np. z powodu zakończenia jakiejś sytuacji w naszym życiu, niekoniecznie śmierci. Warto zauważyć, że czasami robi nam się smutno, kiedy kończymy czytać fajną książkę. Dzieciom robi się smutno, gdy trzeba zakończyć zabawę, która była świetna. Koniec wakacji lub zwolnienie z pracy mogą rodzić smutek.

Nasze emocje, radość i smutek związane są też ze zmieniającymi się porami roku, np. z odchodzącym latem, nadchodzącą jesienią, trudną zimą – okoliczności zewnętrzne też generują smutek. Smutek jest po to, aby pokazać światu, co się z nami dzieje, i móc przeżyć to coś zewnętrznego w dobry sposób, czyli nie mieć tego wyłącznie w sobie i dla siebie.

Ale jak zagłębimy się w przeżywanie smutku, np. z powodu żałoby, to dostrzeżemy, że składa się on z kilku faz. Warto się na nie otworzyć, żeby móc sobie pomóc. Gdy uświadomimy sobie, że dając światu komunikat, że dzieje się coś złego w naszym życiu, w naszej głowie, z naszymi myślami i emocjami, nasi bliscy zaczną szukać sposobu, aby nam pomóc. Skoro ta emocja jest po coś, to i budzi odpowiednią reakcję ze strony środowiska.

Dlaczego smutek jest najdłużej trwającą emocją?

Można powiedzieć, że statystycznie wśród wszystkich emocji smutek trwa najdłużej. Ludzki mózg ma tendencję do zapamiętywania przykrych rzeczy, które nam się przytrafiły, czyli takich, które wywołują smutek. W tym kontekście powiemy, że smutek trwa długo, bo przypominamy sobie te smutne sytuacje, przetwarzamy je i nie do końca jesteśmy w stanie nad nimi zapanować. One zakotwiczyły się w naszej głowie właśnie po to, abyśmy wyciągnęli z nich wnioski i w przyszłości nie powtórzyli tych samych błędów, a także byśmy mogli pomóc komuś, kto jeszcze tego nie przeżył, a my już to wiemy. Dzięki temu możemy lepiej zrozumieć drugą osobę, bo mamy to zakodowane i przeżyte.

Zdarza się tak, że ludzie, którzy mieli szczęśliwe dzieciństwo, nie do końca pamiętają, co działo się w ich dzieciństwie. Jeśli nie było traumy, skoków emocjonalnych, gdy w środowisku rodzinnym wszystko było dobrze, emocje były harmonijne i zrównoważone, czyli trochę radości, trochę smutku, to rzadko zdarza się, aby ludzie ze szczegółami pamiętali swoje dzieciństwo. Natomiast jeśli w dzieciństwie zdarzyło się coś trudnego, zasmucającego albo agresywnego i traumatycznego, to więcej niż pewne, że dana osoba będzie o tym pamiętać. Zdarza się, że pewne traumatyczne zdarzenia wypieramy i zapominamy o nich całkowicie, ale to są rzadsze przypadki. Te trudniejsze momenty jednak się zakotwiczają, w przeciwieństwie do radosnych chwil, które były normalne. Dlatego smutek jest dłuższą emocją i pozostaje z nami.

Długość trwania smutku jest problematyczna ze względu na to, że jedną z jego odmian jest depresja. Badania wskazują, że smutek po stracie bliskiej osoby może trwać nawet do roku. To są już jakieś ramy czasowe, które pozwalają określić, czy to jest jeszcze smutek, czy już depresja. Oczywiście nie da się tego ująć dokładnie w 12 miesiącach. Ale prawda jest taka, że to przydatna informacja. Z kolei pozwolenie sobie na przeżywanie smutku jest trudne. Bywa, że starsze pokolenia nie były nauczone tego, aby przepracowywać wszystkie emocje tak jak dziś, ale za to przyjęło się przecież, że żałoba po stracie bliskiej osoby trwa rok.

Ludzie w ten sposób sobie pomagali. Żałoba trwała rok, ubierano się na czarno, co tworzyło dystans do danej osoby i przyzwolenie na przeżywanie przez nią smutku. Nie zapraszało się raczej tych osób na huczne i radosne wydarzenia.

W naszej kulturze jest umowny zwyczaj, że okres żałoby trwa rok. Wtedy pozwalamy sobie na bycie smutnym, a z drugiej strony nie każdy potrzebuje na to aż tyle czasu. Wpychanie na siłę człowieka w rok żałoby czy nawet ocenianie społeczne, kulturowe emocji, które z założenia wyglądają u każdego inaczej, jest niefajną rzeczą. Smutek jest podobnie oceniany. Wydaje mi się, że właśnie w tych poprzednich pokoleniach mniej mówiło się o przeżywaniu go, a więcej pozwalało na zasmucenie.

Mimo wszystko również dzisiaj podlega on społecznej ocenie. Zauważ, że najchętniej oglądamy ludzi, którzy są radośni, zadowoleni i szczęśliwi. Gdybyś na modnym obecnie Instagramie miał oglądać człowieka, który jest codziennie smutny z jakiegoś powodu i codziennie o swoim smutku opowiada, to uznalibyśmy, że coś z nim jest nie tak. Oczywiście byłoby nam go żal i chcielibyśmy mu pomóc, ale raczej oczekiwalibyśmy od niego, aby się ogarnął. Smutek więc faktycznie podlega ocenie.

Warto zdać sobie sprawę, że przeżywając smutek, nie patrzymy na świat racjonalnie. Jeśli przydarzy nam się coś smutnego i przykrego, co trwa dłużej niż ten pierwszy szok, warto sobie uświadomić, że nie myślimy racjonalnie. Zaczynamy w pewnym momencie szukać winnego tego, co się stało. Dla naszego otoczenia i dla nas może być to trudne. Bo są dwie opcje: albo zaczniemy obwiniać siebie, albo innych. Przy rozwodzie rodziców smutek jest przeogromny i mnóstwo dzieci bierze wtedy winę na siebie, aby to sobie wszystko ułożyć, poukładać w głowie, wytłumaczyć. Z drugiej strony, gdy jesteśmy w sytuacji długotrwałego smutku, zaczynamy szukać rozwiązania, obwiniając innych, świat, środowisko, Boga. Bardzo często dostaje się naszym najbliższym.

Smutek połączony jest też często z inną emocją, np. z agresją, złością. Może przerodzić się w rozczarowanie, bezradność. Nie chcemy tego, ale nie potrafimy inaczej. Za niektórymi niegrzecznymi dziecięcymi zachowaniami, np. biciem, pyskowaniem, może stać właśnie smutek, który generuje kolejne i kolejne nieodpowiednie zachowania. Smutek wpływa na każdy aspekt naszego życia.

Podzielę się tu pewną historią z wczoraj. Moje dzieci są teraz chore. Wczoraj celebrowaliśmy nie tylko pierwszy dzień wiosny, ale i urodziny mamy, czyli mojej żony. Było fajnie i radośnie, ale miała miejsce również mała awantura. Przyczyną było to, że dzieci były znudzone. Doszukiwałem się też drugiego dna. W końcu syn wyznał, że jest smutny. A przecież pierwsze, co zauważyłem, to to, że dzieci były niegrzeczne. Czyli widzimy takie powierzchowne zachowania, a prawda jest ukryta głębiej. Nie łatwo to rozgryźć. Jak wtedy pomóc sobie i dzieciom?

Miałeś o tyle łatwiej, że syn powiedział ci, że jest smutny. Super, że zamiast powiedzieć: „Wygłupiasz się, przecież taki fajny dzień, mama ma urodziny, nie ma się co smucić, wymyślasz”, zaakceptowałeś emocje syna. Dzięki temu, że dzieci słyszą od rodziców: „Opowiedz mi o tym smutku”, wyrosną na ludzi, którzy nie będą szukały winy w sobie albo gdzie indziej. Tylko jeśli mają ten konkret, wiedzą, że jest im smutno, będą sobie próbowały pomóc na najróżniejsze sposoby.

Jednym ze sposobów jest akceptacja. Chciałabym, aby bardzo mocno wybrzmiało – na pewno wiedzą o tym osoby cierpiące na depresję – że czasami nie chcemy widzieć smutku, uznać tego, że on ma prawo istnieć, i mówimy: „Nie wygłupiaj się, wcale tak nie myślisz”. Akceptacja i usłyszenie ze strony bliskiej osoby, że to w porządku, pomaga. Możemy powiedzieć naszym dzieciom: „Mów mi, kiedy jest ci smutno. Nie będę się gniewał i nie będę ci niczego wmawiał, możemy o tym pogadać”.

To, co jeszcze jest ważne w pomaganiu sobie i innym, to określenie przyczyny smutku, zastanowienie się, co go spowodowało. Nie każde dziecko potrafi powiedzieć, dlaczego było mu przykro. Trudność z ogarnięciem smutku polega na tym, że dana osoba nie potrafi określić przyczyny smutku. W przypadku dzieci to jest dosyć normalne i naturalne. Niektórzy dorośli również mogą mieć problem z określeniem, dlaczego czują, że jest im smutno, a np. widzą, są apatyczni, nic im się nie chce, nie mają ochoty wstać z łóżka, czują spadek energii. Smutek to taka emocja, która zabiera energię w bardzo mocny sposób. W przeciwieństwie do złości i radości, które dają kopa, w przypadku depresji trudno ruszyć ręką. Gdy czujemy, że coś takiego dzieje się z nami, szukajmy przyczyny. Mając określoną przyczynę, łatwiej będzie znaleźć rozwiązanie.

Nie ma co wymagać od smutnych osób, żeby zawsze potrafiły podać tę przyczynę same. Nie wkurzajmy się na nich, że tego nie wiedzą. Jeśli przyjdzie do nas dziecko lub dorosły i powie, że jest mu smutno, a gdy zapytamy o przyczynę, nie będzie umiał jej określić, to nie mówmy: „Przesadzasz, nie jest ci smutno, bo jak by ci było smutno, to umiałbyś powiedzieć, o co ci chodzi. Jesteś dorosły, ogarnij się i powiedz, o co ci chodzi”. Czasami druga osoba nie potrafi wyjaśnić, dlaczego czuje smutek. Gdy zdarza się to w przypadku dorosłych, jest to dla nas sygnał, że smutek tak ogarnął tę osobę, że jest jej już trudno pomóc sobie samej. Ona będzie potrzebowała czegoś więcej, np. spotkania z psychologiem, przejścia terapii, odnalezienia przyczyny.

Osoby w depresji często słyszą: „Wstawaj z łóżka! Jak wstaniesz, to na pewno będzie ci lepiej”. A to tak nie działa. Osoby ogarnięte smutkiem porównałabym do mgły. Jeśli nie potrafisz powiedzieć, dlaczego jest ci smutno, a czujesz tę mgłę, apatię, to czyjaś pomoc może na chwilę ją rozjaśnić, a potem mgła znowu się pojawia. Jako pocieszyciel nie jesteś w stanie odgarnąć mgły ani jej zlikwidować. I my jako rodzice, znajomi, przyjaciele musimy wiedzieć, że tak łatwo nie da się tego ogarnąć – wziąć kogoś za rękę i powiedzieć: „Teraz idziemy w lewo”. Bo jak jesteś w tym świecie, to nie wiesz, dokąd iść. Smutek jest emocją, z którą trudno sobie poradzić.

Jeśli dziecko podaje przyczynę smutku, która wydaje się dla nas błaha, to nie można ignorować jej i mówić, że to jest coś małego, bo dla dziecka nawet taka mała rzecz jak zgubienie czegoś to jest koniec świata. Dzieci dopiero uczą się radzić sobie z emocjami. Jeśli ktoś ma depresję i podaje przyczynę, to może ona być tylko wierzchołkiem góry lodowej – to, co podają jako przyczynę, może nią być w danym momencie, ale bywa, że prawdziwa przyczyna tkwi gdzie indziej.

Jeśli masz osobę w bliskim otoczeniu, która cierpi na depresję, to pytanie się jej, dlaczego jest jej smutno, mija się z celem. To nie jest już nasza rola, ale terapeuty, psychologa czy psychiatry. Naszą rolą jest po prostu być przy niej i zapytać, jak się czuje. Gdy nic nie usłyszymy w odpowiedzi, nie powinniśmy wyciągać odpowiedzi na światło dzienne. Bo depresja jest rodzajem smutku, ale takiego, który potrzebuje profesjonalnej opieki. Smutne jest to, że mnóstwo ludzi ma depresję albo jej początki i nie zdaje sobie z tego sprawy lub nie chce zdawać sobie z tego sprawy, bo obawia się, co to będzie.

Statystyki są przerażające, jeśli chodzi o nastolatków w depresji. Widziałam statystyki mówiące, że co piąty albo co ósmy nastolatek ma depresję. Ja bym powiedziała, że to powszechne, jeśli chodzi o nastolatków. Natomiast w przypadku młodszych dzieci danych mamy bardzo mało, ale wiemy, że ta liczba wzrasta. Dorosła osoba, która choruje na depresję, nie ma energii, nie chce jej się wstać z łóżka, zero koncentracji, często chce jej się spać.

Fizycznie zasmucona osoba jest przygarbiona, skulona w sobie. Gdybyśmy spojrzeli na grupę dzieci, łatwo znaleźlibyśmy osoby, które są smutne. To będzie widać. Nawet jak odbierasz swoje dzieci ze szkoły czy przedszkola, widzisz, jakie w tym momencie mają nastroje. Jak będą zasmucone, to je rozpoznasz, bo taki człowiek idzie trochę wolniej – nie ma energii, bo smutek zabiera energię i przygasza.

Jeśli chodzi o depresję dziecięcą, to potrafimy określić, że dziecko jest smutne, ale depresja dziecięca nie wygląda jak ta u osoby dorosłej. Warto wiedzieć, że dzieci przeżywają smutek w sposób fizyczny. Boli je brzuch, głowa, nie mogą spać. Objawy mogą przypominać grypę, przeziębienie. To są objawy smutku, które łatwo możemy przeoczyć. Jeśli dziecko wymiotuje, ma koszmary, to nie wiążemy tego z depresją. Wręcz przeciwnie – myślimy, że dziecko jest zestresowane, bo coś się wydarzyło, naoglądało się za dużo bajek. Rzadko myślimy o smutku.

To jest ten moment, w którym wracamy do dokopywania się do kolejnego i kolejnego dna. Niektórzy zastanawiają się, jak do tego dojść. To trochę przerażające, że mamy do wykonania aż tyle pracy, żeby dowiedzieć się, co dzieje się z nami albo z naszym dzieckiem. Ale wykonajmy tę pracę, nic nam się nie stanie, gdy odrobinę się zastanowimy, zamiast mówić: „Nie świruj, wstawaj z tego łóżka”, zwłaszcza do nastolatków.

Depresja dziecięca nie wygląda jak ta dorosła – dzieci w depresji mają ogromny problem z koncentracją. Dorośli w depresji również mają problemy z koncentracją, np. smutek nie pozwala im napisać artykułu, nie mogą skupić się na przeczytaniu książki albo wgapianiu się w głupi serial. Gdy dorosły nie może się skupić, to siedzi, leży, patrzy w dal. Jak dziecko – to zaczyna świrować, czyli wstawać, chodzić, biegać, przeszkadzać na lekcji, jest rozkojarzony, nie potrafi przeczytać fragmentu tekstu. Pani coś mu pokazuje na tablicy, ono nie wie co. Nie wysiedzi przy obiedzie, bo trudno mu się skupić.

Wtedy co robimy jako dorośli? Mówimy: „Świrujesz, uspokój się!”. Wmawiamy dziecku, że jest nadpobudliwe psychoruchowo, ma ADHD, co jest bardzo często mylone z depresją dziecięcą. Ja to rozumiem, bo jest jeszcze niewiele informacji o tym, jak wygląda depresja dziecięca. Nawet nie wiem, czy jest taka jednostka chorobowa jak dziecięca depresja. Jeszcze w 2014 r. jej nie było. Teraz może już jest. W każdym razie spróbujmy doszukać się wszystkich przyczyn, aby naszemu dziecku pomóc. Jak nie poznamy depresji, to trudno nam będzie pomóc.

Nawet jeśli nie uda nam się poznać przyczyny depresji, to czas leczy rany – bo to prawda. Można przyjąć, że do roku czasu smucimy się, gdy jest jakaś większa sprawa. Z drugiej strony nie chodzi o to, żeby przez rok leżeć w łóżku i się smucić, tylko próbować zasmuconej osobie pomóc wyjść małymi krokami do ludzi. To jest też ważne, jeśli chodzi o zażegnanie smutku. Wśród innych ludzi łatwiej to zrobić. Ale tu znów pojawia się trudność, gdyż możemy nie wiedzieć, który moment jest odpowiedni, aby powiedzieć: „Spróbujmy wyjść do ludzi”.

Gdy jesteś dorosły, sam próbujesz sobie to wyregulować, natomiast jak masz dziecko w ogromnym smutku, to trzeba szukać tego momentu, obserwować malucha. To musi dziać się powoli. Czasami wyjście do ludzi polega na tym, że przyjdzie jakiś bliski przyjaciel. Nie chodzi od razu o to, żeby iść do kina lub wesołego miasteczka. Należy robić to powoli, aby człowiek w smutku zaczął zauważać, że życie toczy się dalej. Pomimo że jest to bolesne, trzeba kiedyś uznać, że życie toczy się dalej.

To, co ważne w pomaganiu przy smutku i wychodzeniu do ludzi, to to, by nie wmawiać tej smutnej osobie, że wszystko będzie dobrze albo po staremu. Bo jeżeli to jest ogromna strata, to nigdy nie będzie już tak, jak było. Czasami ludzie czekający na to, aż minie smutek – czy to my sami, czy nasi bliscy – czekamy, aż on minie, abyśmy mogli wrócić do normalnego życia, a nigdy nie będzie tak samo. Możesz wykonywać te same czynności, chodzić do tej samej pracy albo przedszkola, ale będzie już inaczej.

W pomaganiu w radzeniu sobie z dużym smutkiem pomocne jest zauważanie małych smuteczków. Może się wydawać, żeby nie kierować uwagi na drobne smutki, bo lepiej, by te nasze maluchy były ciągle radosne. Ale z emocjami tak łatwo nie jest. Ja bym jednak była za tym, aby zauważać drobne smutki. Coś, co dla nas nie wygląda jak smutek, dla dziecka nim jest, np. skończyła się jego ulubiona książka. Są badania mówiące o tym, że jak skończysz ważną dla siebie rzecz – typu ulubiony serial czy książkę z bohaterami, z którymi się utożsamiłeś – warto dać sobie chwilę, żeby pożałować, że to już koniec.

Jak będziemy z dziećmi rozmawiać, to dla dzieci będzie to sygnał, że mają prawo do smutku. A my często robimy tak, że jak skończyła się jedna książka, to bierzemy następną, żeby mieć co czytać. Po każdej przeczytanej książce warto zrobić oddech, przerwę na to, aby zastanowić się, czy chcę czytać coś podobnego, czy wybierzemy się z dziećmi po następną fajną książkę, czy poszukamy sobie innego bohatera bajki, który może się spodobać i wnieść coś do naszego życia, czy pójdziemy w kolekcjonowanie gadżetów z Królem Lwem. Czyli przedłużamy to utożsamianie się z bohaterem, nie dając szansy na to, aby się zasmucić.

Dlatego my od jakiegoś czasu preferujemy wracać trochę wcześniej z wakacji, aby odpocząć i nie musieć od razu wracać do obowiązków. Chodzi o to, aby na spokojnie przeżyć emocję, która zrodziła się po powrocie z bardzo fajnego wyjazdu.

Wiemy z poprzednich odcinków, że to wygląda mniej więcej jak fala. Czasem jednej emocji jest więcej, czasem innej. Wtedy jest harmonijnie. Głównym objawem smutku są płacz i łzy, co jest oczywiste. Jak nasze dzieci się smucą, wtedy płaczą. A my uspokajamy je, mówiąc: „Nie płacz” albo „Dlaczego płaczesz?”. Ono nie zawsze potrafi odpowiedzieć. Czasami trzeba się po prostu posmucić. Dziecko nie będzie umiało usiąść i powiedzieć: „Mamo, daj mi spokój, czasem trzeba się posmucić”.

Trudność ze smutkiem polega na tym, że jest cienka granica między tym, kiedy to w porządku, że się smucimy, a tym, że popłyniemy z tą emocją i trudno będzie wrócić do siebie. Dla wielu osób to ogromny stres. Z jednej strony jest tak, że nie chcemy się smucić i sami w sobie wstrzymujemy smutek z różnych przyczyn, a czasami przyczyną jest to, że nie chcemy wpaść w depresję. Wiele się o niej teraz mówi i wielu dorosłych boi się, że w nią wpadnie. Wstrzymujemy smutek, żeby nie przegiąć. W dodatku jest on źle widziany, bo wiele osób uważa, że smucenie sprawi, że staną się wtedy słabeuszem i nieudacznikiem.

Jeśli wychowaliśmy się w środowisku, w którym nie było akceptacji dla wyrzucania z siebie emocji, to sami sobie wmawiamy, smucąc się, że jesteśmy nieudacznikami. Robi się z tego zamknięte koło. A gdy potrwamy jakiś czas w zamkniętym kole, to faktycznie może to sprawić, że nie będziemy umieli z tego wyjść, zaczniemy wmawiać sobie, że jesteśmy beznadziejni, bo się smucimy. Dlatego tak ważne są ramy określające smutek, to przyzwalanie, akceptowanie smutku.

Jeżeli mówimy o pomaganiu w ogarnięciu tej emocji, to bardzo ważne są środowisko i najbliższe osoby. Nie mamy jasnej i klarownej percepcji, gdy jesteśmy w ogromnym smutku, więc ważne jest to, co mówią do nas bliscy. Gdy mówią: „Ogarnij się, nie ma o czym gadać”, to jest to złe. Natomiast niezmiernie istotne jest, aby słuchać, co mówią do nas inni ludzie, którzy mogą mieć już dość naszego smutku. To wcale nie musi oznaczać, że to będzie z ich strony złe. To będzie dla nas cenna informacja.

Jeśli mamy świadomość, że nasza percepcja jest zaburzona i nie widzimy, jak jest naprawdę, to jest to informacja od najbliższych osób – oczywiście przekazana delikatnie, szczerze, taktownie – świadcząca, że przeginamy, że jest tego za dużo, i może nam ona pomóc się podnieść. Ale ta granica jest cienka, dlatego smutek jest trudną emocją. Sam w sobie jest trudny, gdyż smucenie się odbiera energię, a jednocześnie wychodzenie ze smutku jest również niezmiernie trudne.

Poza tym smutek ma swoje etapy, np. żałoba. Gdy się dowiadujemy o śmierci, może to być dla nas szok, zaprzeczamy temu, co się stało. Nie każdy przechodzi przez każdy etap żałoby. Do akceptacji danej sytuacji dochodzimy etapami. Dzieci też się tak zachowują, niekoniecznie po stracie bliskiej osoby, ale np. po rozwodzie rodziców – co też jest rodzajem straty, smutku i żałoby.

Jeśli więc nasza rodzina, którą znaliśmy do tej pory w pewnej konstrukcji, rozwala się, to warto pozwolić dziecku na to, aby przeżyło żałobę. Po stronie dorosłych leży to, żeby pomóc przejść przez żałobę, mimo że sami często jesteśmy w szoku. Naszym zadaniem jest pomóc dziecku przejść przez ten trudny czas. Smutek jest emocją trudną do ogarnięcia.

W radzeniu sobie z depresją, smutkiem Tony Robbins proponuje takie ćwiczenie: należy stanąć przed lustrem, wyprostować się, ramiona do tyłu, klatka do przodu, uśmiechać się, nawet jeśli to jest papierowy, przyklejony uśmiech. I udawać tak długo, aż stanie się to rzeczywistością. Podobno działa to cuda wśród osób, które są chore na depresję, nawet tę ciężką. Czy u dzieci by to zadziałało?

Zastosowałabym taką technikę w zabawie. Postawiłabym dziecko w takiej sytuacji, w której gramy jakąś rolę aktorską i zamieniamy się. Na dorosłych bardziej zadziała afirmacja, mówienie, natomiast dzieci muszą się wcielić w rolę, i zamiana różnych sytuacji na zabawę załatwia mnóstwo rzeczy. Można coś takiego zrobić w zabawie lalkami, kukiełkami lub przebierać się samemu, malować i wejść w rolę. Dzieci nie są w stanie stanąć przed lustrem i wytłumaczyć sobie, że będzie dobrze, że dadzą sobie radę, więc warto, aby usłyszały to z zewnątrz. Jeśli staną przed lustrem z mamą, tatą i któryś z nich zacznie im coś takiego mówić, to jest to dla nich bardzo dobre.

Skojarzyło mi się to z takim filmikiem: tatuś stał z córką, która nie była smutna – bo nie chodziło o wyprowadzenie dziecka ze smutku, tylko o ogólne wsparcie – i jej mówił: „Jesteś super! Jesteś najlepsza! Zawojujesz świat”. I to jest fajne, bo z jednej strony to była dla niej superzabawa, dla niej nie było to na poważnie, a z drugiej strony to było na poważnie, tylko dziecko nie do końca musiało sobie zdawać z tego sprawę.

Kolejna porada w kwestii smutku i zabawy to znalezienie czegoś, w czym jest się dobrym. Jeżeli mamy dziecko, które jest w smutku, ma spadek energii albo jej nadmiar, gdy wszyscy mu mówią, że źle się zachowuje, a nadpobudliwość również wynika ze smutku, to fajnie jest poszukać czegoś, w czym dziecko będzie dobre. Jest to element wychodzenia ze smutku i wracania do rzeczywistości, tej innej, czyli sprzed tej trudnej sytuacji, ale z pokazaniem, że są momenty, w których dziecko daję radę.

To stanowi dla mózgu informację, że jeżeli dajemy sobie radę z czymś drobnym, to jest duża szansa, że poradzimy sobie z większymi sprawami – tylko że to zawsze powinno być robione małymi kroczkami. U dzieci nie da się smutku odciąć, postawić granicy i powiedzieć: „Już się nie smucimy”. Czas leczy rany, ale akceptowanie tego, że stało się coś trudnego, co zostanie z nami do końca życia, jest bardzo ważnym elementem wychodzenia ze smutku. Otoczenie również powinno akceptować to, że jestem już inna, że nigdy nie będzie jak kiedyś.

Jeśli przełożymy to na większy przedział czasu, to warto powiedzieć dziecku: „Teraz jesteś smutna, ale kiedyś mieliśmy radosne dni, w których dałeś radę. Potem znowu byłeś smutny i potem znowu z tego smutku wyszedłeś. Teraz jest OK bycie smutnym, ale nie zawsze tak będzie”.

To dobry pomysł, ale trzeba znaleźć odpowiedni moment. Osobie w smutnej sytuacji wydaje się, że będzie już tak zawsze. Mamy, z którymi rozmawiam, a które mają baby bluesa – co też jest rodzajem smutku, zresztą sama go miałam – mówią mi, że tak będzie już do końca życia. Gdy ja go miałam, siedziałam z ryczącym dzieckiem, ono ryczało, ja ryczałam. Część mojej głowy wiedziała, że to hormony. Nie sądziłam, że spotka mnie ten baby blues, ponieważ mam szczęśliwą rodzinę, szczęśliwe życie. A jednak mnie to spotkało. I byłam pewna, że do końca życia tak będzie.

Nie jesteś w stanie racjonalnie tego wyjaśnić, opowiadając o tym komuś z boku, ale wiem, co czują osoby w ogromnym smutku. Wierzę, że jak mówią, że tak już będzie zawsze, to one w to wierzą. To, że wiedziałam, że baby blues może mi się przydarzyć, spowodował, że wiedziałam, co się ze mną dzieje, gdy już go miałam. Świadomość tego, co dzieje się z twoim ciałem, myślami, jest do przepracowania. Warto dowiadywać się na temat emocji jak najwięcej, bo w tym najgorszym momencie nie wierzysz, że kiedykolwiek z tego wyjdziesz, myślisz, że to twoja wina i że jest najgorzej.

Ale przychodzi taki dzień, kiedy pojawia się mała myśl, że a może jednak coś się zmieni. Dziecko przestało na chwilę płakać, patrzysz w lustro i myślisz: „Nie wyglądam tak fatalnie jak wczoraj”. To jest moment, kiedy wychodzisz ze smutku. I w tym momencie bardzo potrzebne jest wparcie bliskich.

Pewna osoba nagrała filmik do samej siebie: „Jeżeli tego słuchasz, to znaczy, że jesteś w takiej sytuacji. Ja ci mówię, że to się skończy”.

Kojarzę to z jakiegoś serialu. To kolejny sposób, który może pomóc. Ludzie są bardzo kreatywni. Jeżeli ktoś uważa, że coś takiego mogłoby mu pomóc, to mu pomoże. To nas informuje, że mimo iż nie jesteśmy w smutku, to potrafimy podejmować nieracjonalne decyzje. Bo jeśli tej osobie potrzebna była taśma, aby ją obejrzeć, to musiało zdarzyć się coś, co doprowadziło do wrzucenia tej taśmy i obejrzenia jej. Podejrzewam, że ta osoba chciała zrobić coś nieracjonalnego.

Trudno ogarniać tematy związane z emocjami. Osobiście uważam, że smutek jest właśnie tą emocją, z którą najtrudniej sobie poradzić, bo to jest bardzo cienka granica między depresją, czyli momentem, kiedy potrzebujesz fachowej pomocy, a tymi wszystkimi momentami, kiedy mogą pomóc ci bliscy albo sam jesteś w stanie sobie pomóc. Dlatego mówię, że im więcej wiemy, tym więcej mamy narzędzi do tego, aby pomóc sobie lub komuś innemu albo zdecydować, że to jest już ten moment, kiedy potrzeba fachowca.

Myślę, że najważniejsze w wyjściu z tego stanu jest to, aby dać wybrzmieć wszystkim emocjom, a z drugiej strony – żeby znaleźć granicę, żeby skończyć z rysowaniem swojego życia tylko na czarno i przejść do kolorów.

I słuchać ludzi, którym ufamy, których znamy z naszego najbliższego otoczenia. Bo komuś trzeba zaufać. Życie w świecie, w którym nikomu się nie ufa, jest bardzo trudne. Jeśli więc ma się taką osobę, wiadomo, że ona nas kocha i zależy jej na nas, wiemy, że nie zrobiłaby niczego, co miałoby nas skrzywdzić, jeżeli pielęgnujemy relację z taką osobą, to nawet gdy ona powie coś, w co trudno uwierzyć: że przesadzamy ze smutkiem, że czas z nim skończyć, to ufamy jej na tyle, że nawet jeśli nie do końca jesteśmy przekonani, że to jest to, czego nam potrzeba, to uznajemy, że być może to jest właśnie to, czego jednak potrzebujemy.

Czasami taka osoba powie nam, żeby umówić się na wizytę u psychologa – często jest to ostatnia rzecz, którą możemy zrobić – a jednocześnie jest to najlepsze, co ta osoba może dla nas zrobić. Ta osoba pewnie przyjmie też agresję, która związana jest nierzadko ze smutkiem, a to może być to, czego potrzebujesz. Bliscy przy smutku są kluczowi.

Czasami takie osoby zachowują się nieracjonalnie, ale to nie znaczy, że odrzucają naszą pomoc. Nie są wtedy tak naprawdę sobą. Warto mieć do nich dystans i nadal próbować im pomóc w nienachalny sposób. Czy chciałabyś dodać coś na zakończenie?

Każda osoba powinna sprawdzić, co się u niej dzieje, na jakim jest etapie i na ile rozumie smutek swój lub osób, które są wokół niej. Bo być może bagatelizuje czyjś smutek albo uważa, że np. Polacy dużo narzekają. A nie chodzi o to, żeby przegiąć w drugą stronę.

Na zakończenie zapraszamy słuchaczy na bloga „Tato na wyspach”i na bloga Ani – „Tylko dla mam”.

Na blogu można znaleźć wszystko. Jeśli ktoś jest zainteresowany moimi dodatkowymi kanałami, to zapraszam najpierw na bloga, a później znajdziecie mnie wszędzie, bo tam jest mapa.

Ania ma mnóstwo ciekawych artykułów o dzieciach we wszystkich przedziałach wiekowych. Kopalnia wiedzy! Zapraszam! Dzięki, Ania, za twój czas i do usłyszenia następnym razem.

Do usłyszenia, dzięki.

Przewodnik po emocjach – linki 🌐

4 komentarze do “Jestem troszkę smutny tatusiu czyli jak pomóc dziecku w przeżywaniu smutku”

  1. Pingback: Co się dzieje, gdy nie pozwalamy dzieciom na smutek?

  2. Pingback: Co cię martwi? | Tylko dla Mam | Anna Jankowska

  3. Pingback: Książki dla dzieci o rodzinie, rodzeństwie i zasadach społecznych

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *