Mit buntu dwulatka.
Na ten temat napisano wiele. I to zarówno po stronie broniącej tezę buntu, jak i zaprzeczającej. Najnowsze badania… Problem z najnowszych badań jest taki, że są najnowsze i nie zawsze przetrwają one próbę czasu. Ja osobiście uważam, że dzieci po prostu się rozwijają. Każde w swoim tempie. Podobnie zresztą jak dorośli. Każdy ma swoją indywidualną ścieżkę. Niektóre dwulatki to jeszcze dzidziusie, niektóre to już duzi chłopcy/dziewczynki. Po prostu taki etap. Wystarczy trochę obserwacji i empatii, żeby widzieć, że te małe istotki nie mają łatwo. Bo oto chcę wyrazić szybko otaczającą rzeczywistość, ale jeszcze brakuje mi słów. Bo oto chcę być samodzielny i wszystko robić „siam”, ale też chcę być chwilowo-ciągle z mamusią i/lub tatusiem. Bo oto chcę na maksa coś robić, ale brakuje mi czasu, umiejętności i czasami rozumnych uczestników tych poczynań. I jak tu się nie podenerwować…
Nasz Pierworodny ma ostatnio fazę na zabawę do upadłego. Co za tym idzie znajduje wszelakie wymówki, żeby nie iść spać lub przedłużać ceremoniał kładzenia.
W skali PSM (Przed Spaniowego Marudzenia):
1. Idziemy do spania i bierzemy do jednej ręki traktorek a do drugiej wywrotkę, po czym orientujemy się, że do wzięcia jest jeszcze motorek i ciuchcia…
10. To pierwsze miejsce w wyciu operowym, tak że nazajutrz pytasz starszawego pół głuchego sąsiada, czy trochę było słychać płakanie, a on odpowiada, że tylko trochę….
Reszta jest gdzieś pomiędzy. Wczorajsze marudkowanie, o którym na końcu, było gdzieś w okolicach 3.
Co robić?
Generalnie to uzbroić się w cierpliwość. Szczególnie przy wysokim PSM, kiedy naprawdę dziecko jest tak zmęczone, że mały umysł nie ma zupełnie kontroli nad małym ciałkiem. U nas czasami działa przebicie się do gadziego móżdżku i zajęcie go czymś na co zareaguje. Najczęściej jest to opowiadanie jakiejś historii na którą zareaguje zainteresowaniem (egzamin z kreatywności, stopień zaawansowany), albo jakiejś bajki z szybkimi zwrotami akcji. Ważne, żeby „zwroty” były w czasie, kiedy nabiera powietrza w przerwach między wyciem (egzamin z aktorstwa , stopień Sztur senior).
Przy niższych PSM, gdy najczęściej próbuje nas zagadać też nie jest łatwo.
Wtedy próbuje on wszystkiego. Chce zupę. Tutaj w miarę łatwo. To nie czas na zupkę. Chce kaszkę albo mleczko. Tutaj już trudniej (test na inteligencje, stopień Mensa) – a co jak bestia jest naprawdę głodny albo spragniony… Czasem trzeba wstać i zrobić.
Dialog z wczoraj.
Markotek leżąc już w łóżku:
– Mleczko chcę.
Zatroskany tata idzie do kuchni i podgrzewa mleczko do idealnej temperatury i przynosi na górę.
– Proszę bardzo.
Markotek po dwóch łykach:
– Nie to. Drugie mleczko. Na dół pójdziemy i wypijemy inne mleczko. I pobawimy się…
Kurtyna.
Puenta
Jeżeli Twój maluch
krzyczy, bije, rozrzuca zabawki,
nie chce jeść, dużo płacze,
ucieka i generalnie,
trudno z nim wytrzymać
badania wskazują, że ….zachowuje się jak maluch 🙂
Dokładnie 🙂 „zachowuje się jak maluch”. Fajnie to opisałeś. Wokół tak zwanego „buntu dwulatka” wyrosło wiele mitów. Trzeba się z nimi rozprawiać. Ja np. widzę już pewne symptomy „buntu dwulatka” u mojej 13-sto miesięcznej córeczki. Och…dzieci 🙂
Już kilka lat minęło odkąd moja córka była dwulatką, ale pamiętam , że któregoś razu ogarnęło mnie przeświadczenie, że ten bunt ( czy on jest naukowo udowodniony czy też nie) ominął nas 😉
Dokładnie 🙂 wiele z tych „symptomów” my rodzice (dla nas samych lub komentujących z boku) możemy skwotować: „zapomnaiał wół….” 🙂
Jak dla mnie bunt dwulatka jest przereklamowany – negocjacje z 7 latką to dopiero jest wyzwanie! 😛
ha 🙂 myślę, że temat negocjacji z dorastającą „młodzieżą” to też będzie wspaniały materiał na wpis, albo cały cykl wpisów, np >”nie bo nie” praktyczne wskazówki w odpowiedzi na tak merotoryczne wymówki< 😀
Jak dla mnie bunt dwulatka jest przereklamowany – negocjacje z 7 latką to dopiero jest wyzwanie! 😛
tia, najpierw tłumaczymy to buntem dwulatka, potem nastolatka a na końcu okazuje się, że nasze dziecię jakoś tak mało wychowane, bez zasad i bez norm …