Przejdź do treści
Strona główna » Blog » Wędrówki w Alpach podczas burzy, czyli błąd utopionych kosztów w praktyce

Wędrówki w Alpach podczas burzy, czyli błąd utopionych kosztów w praktyce

Wędrówki w Alpach podczas burzy, czyli błąd utopionych kosztów w praktyce

Czy kiedykolwiek doświadczyłeś prawdziwej burzy? Takiej z piorunami i błyskawicami. A może byłeś w górach podczas burzy? Zwykle wszystko zaczyna się od małego deszczu. Jednak w wysokich górach, takich jak Alpy, sytuacja meteorologiczna może zmienić się bardzo szybko, przeradzając się w dość niebezpieczny scenariusz. Kontynuuję serię wpisów na blogu i podcastu o podróży syna i taty. Pojechaliśmy razem na ponadtygodniową wycieczkę do Europy. A dzisiaj doświadczyliśmy czegoś, co język biznesowy nazywa „błędem utopionych kosztów”. Byliśmy tak podekscytowani i zaangażowani, że trudno było ocenić rzeczywistą sytuację, w jakiej się znaleźliśmy. Przejdźmy więc do tej historii, ponieważ wyciągnięta lekcja jest według mnie znacząca.

Dziś kolejny fascynujący i wyczekiwany dzień. Będzie to odcinek wysokogórski. Obecnie jesteśmy w małej wiosce w Alpach. Chcemy udać się do jednego z wielu pięknych miejsc, gdzie można najpierw wjechać kolejką linową, a następnie spacerować i wspinać się różnymi ścieżkami na szlakach górskich.

Wędrówki w Alpach podczas burzy | Śniadanie
Wędrówki w Alpach podczas burzy | Śniadanie

Po pysznym śniadaniu szybko spakowaliśmy nasze rzeczy. Ja szybko sprawdziłem tylko, czy wszystkie informacje mam dostępne offline. Do planowania podróży używałem kilku aplikacja, ale podstawą była aplikacja Nozbe. W tym wypadku siedziałem, że wysoko w górach może brakować zasięgu i internetu. To jednak bez znaczenia, bo Nozbe synchronizuje wszytko lokalnie na telefonie. Wszystko było na swoim miejscu, byliśmy gotowi na kolejną przygodę.
Przygodo Alpejska — przybywaj!

Jak żyć bardziej intencjonalnie?

I to jest dobry moment, żeby wspomnieć o parterach tego sezonu.
Odcinki w sezonie 3 powstały we współpracy z Nozbe.

✅ Nozbe to nowoczesne narządzie do zarządzania zadaniami i projektami.
Dla mnie Nozbe, to jednak coś więcej niż aplikacja TODO.
Od czasu kiedy zacząłem wdrażać u siebie metodologie GTD – Getting Things Done, Nozbe towarzyszy mi na każdym kroku.
Używam go w pracy, ot choćby do planowania moich podróży służbowych, gdzie wykorzystuję funkcję szablonów.

☑️ Tworzenie projektów z szablonów pomaga mi także w tworzeniu mojego podcastu i wpisów na blogu.
Przekonałem nawet moją żonę i wspólnie udostępniamy sobie projekt, który tak naprawdę jest współdzieloną listą zakupów.

🦾 Dla mnie Nozbe to mój osobisty asystent, któremu dzięki wspaniałej integracji z Applowymi Shortcuts, dyktuje zadania i złote myśli o trzeciej nad ranem. Wysyłam linki do interesujący artykułów, namiary na kursy, czy książki, które chcę przeczytać. Potem spędzam z moim asystentem piątkowe przedpołudnie, gdzie realizując przegląd tygodniowy, upewniamy się, że wszystko mamy zaplanowane, poukładane i pospinane.

🎯 Dzięki temu żyję bardziej intencjonalnie.

🔥 Nozbe oferuje darmową wersję do 5 użytkowników i 5 projektów.
Jeśli chciałbyś spróbować czy Nozbe jest dla Ciebie, to wejdź na link poniżej i jeśli zdecydujesz się na zakup wersji Nozbe Premium na rok, dzięki temu, że jesteś ode mnie, dostaniesz 3 dodatkowe miesiące gratis 🎁, a przy okazji wesprzesz ten podcast.

Spóźniony start i pierwsze wyzwania 💳

Nasz entuzjazm nieco osłabł, kiedy gdy zdaliśmy sobie sprawę, że dziś rano jesteśmy trochę spóźnieni. Cały parking u podnóża góry był już pełny. Na szczęście szybko zostaliśmy przekierowani na dodatkowe miejsce parkingowe. To miejsce było prawie puste, ale szybko stanęliśmy przed kolejnym wyzwaniem. Był to płatny parking, ale elektroniczny punkt poboru opłat nie przyjmował gotówki a tylko karty kredytowe. Tak przynajmniej mi się zdawało. Jednak żadna z moich kart nie działała.

Poprosiłem kierowcę, który był w kolejce za mną, aby pokazał mi, jak obsługiwać tą skomplikowaną niemiecką technologię. Okazało się, że aby zapłacić na tym miejscu, potrzebuję specjalnej karty. To była dna nas zła wiadomość, bo oznaczałoby kolejne opóźnienie. Jednak kiedy kierowca zorientował się, że nie mam tej specjalnej karty, po prostu zafundował nam postój, płacąc i drukując bilecik do wstawienia za szybę. Dobrzy ludzie istnieją!

Alpy 🏔

Uporaliśmy się z parkingiem i ruszyliśmy w stronę kolejki linowej. Ponieważ pani nie mówiła po angielsku, użyłem mojego super podstawowego niemieckiego, aby kupić bilety na wjazd na sam szczyt. Chwilę później siedzieliśmy w gondoli i wolno sunęliśmy w górę, podziwiają widoki, które robiły się coraz piękniejsze wraz z nabieraniem wysokości.

Wędrówki w Alpach podczas burzy, czyli błąd utopionych kosztów w praktyce - kolejka
Wędrówki w Alpach podczas burzy | kolejka linowa 🚠

Gdy dotarliśmy do górnej stacji, było już trochę pochmurno. Postanowiliśmy wybrać się na godzinny spacer. Wydawało się to rozsądne, biorąc pod uwagę pogodę i mojego małego towarzysza podróży, który nigdy nie był w wysokich górach.

Wędrówki w Alpach podczas burzy, czyli błąd utopionych kosztów w praktyce - gdzie dalej

To była piękna malownicza ścieżka. Na początku szło się nam dość płynnie, bo ścieżka wiła się zakrętami i poza kilkoma trudniejszymi fragmentami, nie była bardzo wymagająca. Mieliśmy odpowiednie tempo, zatrzymywaliśmy się więc często i raz po raz zachwycaliśmy się pięknem natury. Byliśmy wdzięczni, że zdecydowaliśmy się przyjechać i pomimo pewnych wyzwań dotarliśmy aż tutaj. Po drodze mijaliśmy kilkoro turystów, ale najbardziej ekscytująca i przykuwająca uwagę była jedna rodzina. Tata ciągnął mały wózek z dwójką małych dzieci.

Wędrówki w Alpach podczas burzy, czyli błąd utopionych kosztów w praktyce - wózek
Wędrówki w Alpach podczas burzy | wózek 😻

Niestety po około 15 minutach naszej podróży zaczął padać deszcz. Była to raczej mżawka, niż poważne opady, ale gęste, ciemne chmury nie zapowiadały nic dobrego. Gdzieś w oddali usłyszeliśmy pierwsze grzmoty. Wiedziałem, że pogoda w górach potrafi się bardzo szybko zmieniać, szczególnie w wysokich górach, jak Alpy. Powinniśmy zawrócić i dojść do bezpiecznych budynków stacji, aby szukać schronienia. Tylko jak mam to przekazać mojemu małemu alpiniście?

Wędrówki podczas burzy ⛈

Postanowiliśmy zrobić sobie przerwę pod jednym wielkim drzewem. Opisałem synowi, co się działo. Burza w górach jest bardzo niebezpieczna. Wędrówki w Alpach podczas burzy to nie są żarty. Nie moglibyśmy się ukryć. Może padać bardzo ulewny deszcz, a my jesteśmy w trakcie większej wędrówki, gdzie zostało jeszcze kilka dni podróżowania do różnych miejsc. Podróżowaliśmy raczej lekko, co oznacza, że ​​nie mieliśmy zbyt wiele ubrań do przebrania. Jutro musieliśmy pojechać do następnego miejsca, ponieważ co dzień nocowaliśmy w innym miejscu. Po tym wyjaśnieniu zapytałem syna, co według niego powinniśmy zrobić.

Wędrówki w Alpach podczas burzy | Co dalej?
Wędrówki w Alpach podczas burzy | Co dalej?

Zastanowił się przez chwilę, a potem powiedział:
„Tu jest tak pięknie. Jeszcze nic nie widzieliśmy.”

Poczułem ucisk w gardle, nie wiedziałam co powiedzieć. Może powinniśmy iść dalej i ignorować deszcz. Moglibyśmy spróbować wysuszyć nasze rzeczy przez noc. W najbliższym czasie nie będziemy mieli kolejnej szansy na spacer po Alpach. Pomyślałem jednak o naszej sytuacji w szerszej perspektywie. A co jeśli zachorujemy i będziemy musieli odwołać całą podróż? A jeśli zrobi się naprawdę niebezpiecznie? Wyglądało na to, że mój syn myślał o tym samym, kiedy zapytał mnie:
– „Czy uważasz, że powinniśmy tu zostać i poczekać, aż burza przejedzie? “

Ze złamanym sercem zacząłem wyjaśniać najlepszy według mnie sposób postępowania:
– „Myślę, że powinniśmy wracać na stację. Jest tam restauracja. Możemy iść na obiad i tam poczekać. Możemy również ponownie sprawdzić mapę i zobaczyć, czy jakieś inne ścieżki prowadzą do innych pięknych miejsc w okolicy”.

Westchnął i zgodził się, że jest to na razie najlepszy sposób działania.

Odwróciliśmy się i zaczęliśmy powoli wracać. Wydawało się to słuszną decyzją, ponieważ deszcz z lekkiej mżawki szybko zmienił się w dość intensywne opady. W drodze powrotnej musieliśmy bardzo uważać, aby się nie poślizgnąć i nie zjechać w dół.

Wędrówki w Alpach podczas burzy, czyli błąd utopionych kosztów w praktyce - zaczyna padac
Wędrówki w Alpach podczas burzy | Jak tutaj pięknie!

Posiłek, herbatka i krótki spacer 🥨

W końcu wróciliśmy do naszej „bazy” i poszliśmy prosto do restauracji, tylko po to, by dowiedzieć się, że wszystkie miejsca są już zajęte. Było bardzo tłoczno, bo chyba każdy miał taki sam pomysł. Na szczęście po kilku minutach pojawiło się jedno małe miejsce i mogliśmy usiąść.
Kelnerka poinformowała nas, że nie możemy zamówić ze zwykłego menu, możemy tylko zamówić specjalny lunch. Domyśliłem się, że byli zajęci, a „specjalny” lunch był po prostu łatwy do ugotowania. Problem polegał na tym, że wszystko było po niemiecku, a obsługa nie potrafiła wyjaśnić, co możemy zamówić. Mobilny internet też nie działał, postanowiłem więc zamawiać na chybił trafił.

Poprosiłam o coś przyjaznego dla dzieci (wskazując na mojego syna) i zamówiłam coś dla siebie (wybierając losową pozycję z menu). Okazało się, że nie był to najlepszy wybór, ponieważ mój posiłek był podawany na zimno. Na pocieszenie zamówiliśmy gorącą herbatę owocową i precle 🥨.

Wędrówki w Alpach podczas burzy, czyli błąd utopionych kosztów w praktyce - precel
Wędrówki w Alpach podczas burzy | Precel

Po dobrym posiłku nasze morale poprawiło się nieco. Teraz siedzieliśmy i żartowaliśmy z rzeczy, które kilka dni wcześniej widzieliśmy na innej górze i obserwowaliśmy ulewny deszcz przechodzący obok miejsca, w którym jedliśmy.

Wędrówki w Alpach podczas burzy, czyli błąd utopionych kosztów w praktyce - chmura
Wędrówki w Alpach podczas burzy | Chmura dotykała góry

Kiedy w końcu przestało padać, poszliśmy na krótki spacer w dół wzgórza, a potem z powrotem na stację. Następnie usiedliśmy na ławce i obserwowaliśmy burzę na przeciwległej górze. Chmura mijała i prawie dotykała tej góry swoim brzuchem. Widzieliśmy też wyraźnie, gdzie już padał deszcz, a gdzie jeszcze nie.

Błąd utopionych kosztów ↩️

Zauważyłem też, że ta chmura zmierza w naszym kierunku, więc zaproponowałem ostatni spacerek, aby rozprostować nogi. Potem powrót do kolejki linowej, a następnie na nasz parking na dole. To była jedna z najlepszych decyzji dnia. Kiedy byliśmy w kolejce, zaczęło padać tak intensywnie, że bębniący deszcz powodował, że czuliśmy się jak w środku bębna i perkusji podczas koncertu rockowego. Rozmowa była bardzo utrudniona. Przez chwilę myślałem, że całkowicie zatrzymają kolejkę linową.

Na szczęście dla nas udało nam się bezpiecznie dotrzeć do najniższej stacji, a następnie do naszego samochodu. Byliśmy już w samochodzie, gdy zaczęło padać tak mocno, że wycieraczki szyb, działające na najszybszych obrotach, nie radziły sobie z ilością wody na przedniej szybie. Postanowiłem się zatrzymać i zrobić nam przerwę na kolejny posiłek. Rozmawialiśmy o naszej decyzji i o tym, jak bardzo się cieszymy z faktu, iż byliśmy bezpiecznie w naszym samochodzie, a nie gdzieś pośrodku szlaku w górach.

Deszcz padał do końca dnia. Postanowiliśmy zabić trochę czasu i oglądnąć film Batman Lego, susząc ubrania i ciesząc się swoim towarzystwem. Tak, równocześnie było nam smutno i tęskniliśmy za piękną górską wycieczką. Jednak z drugiej strony byliśmy razem, szczęśliwi, że jesteśmy bezpieczni i wdzięczni za kolejną lekcję, której nauczyliśmy się dzisiaj.

Czasami najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić, jest zatrzymanie się, refleksja, a nawet zawrócenie i odejście od wcześniej podjętej decyzji. Nawet gdy zainwestowałeś czas, energię i pieniądze w plany, projekty lub inicjatywy. Jedną z nich jest wędrówka po Alpach podczas burzy.

Wdrożenie do biznesu ☕️🎓

Język biznesowy ma swój termin na naszą lekcję z dzisiejszego dnia. Jest to tak zwany błąd utopionych kosztów. Cytując Wikipedię:

Efekt utopionych kosztów – zjawisko polegające na tym, że ludzie mają skłonność do trzymania się wcześniej podjętych decyzji nawet w sytuacji, gdy okazały się one niekorzystne, jeśli tylko były związane z poniesieniem dużych kosztów lub ze znacznym wysiłkiem. Zachowanie to jest sprzeczne z teorią ekonomii, która mówi, że tylko teraźniejsze oraz przyszłe zyski i koszty powinny mieć wpływ na podejmowanie decyzji. Koszty poniesione wcześniej nie powinny mieć znaczenia. Takie zachowanie tłumaczy teoria perspektywy. Człowiek wykazuje awersje do strat, więc stara się ich uniknąć.

Osoby popełniają błąd związany z kosztami utopionymi, gdy kontynuują zachowanie lub starania w wyniku wcześniej zainwestowanych zasobów (czasu, pieniędzy lub wysiłku).

Może on przejawiać się w różnych wyborach, tematach, i rzeczach, których się podejmujemy:

  • Kupujesz bilet do kina, zdajesz sobie sprawę, że film jest kiepski, ale zamiast oszczędzać czas i wracać do domu, oglądasz go do końca.
  • Wymyśliłeś produkt, uważasz, że to świetny pomysł, więc w niego inwestujesz. Iteruj wersję, przepalając coraz to więcej pieniędzy i zasobów. Rynek i wczesne testy klientów pokazują, że to nie zadziała. Tylko przecież wydałeś już tyle pieniędzy, więc brniesz dalej.
  • Ukończyłeś wiele kursów, aby uzyskać rozpoznawalny w branży certyfikat. Potem zacząłeś pracę marzeń, tylko po to, by zdać sobie sprawę, że to nie jest to, co chcesz robić na życiu. Zainwestowałeś tyle pieniędzy, czasu i wysiłku, że nie robisz nic, aby to zmienić, tłumacząc sobie, że tak jest w porządku.

Lista jest długa. Dobrze jest się zatrzymać i spróbować spojrzeć na swoją sytuację z szerszej perspektywy. Dla nas, podczas naszej wysokogórskiej przygody, było to uświadomienie sobie, że jesteśmy w trakcie większej podróży, i przed nami kolejne dni pełne wrażeń.

Pod koniec tego dnia byliśmy wdzięczni, że jesteśmy razem i w bezpiecznym miejscu. Przygotowywaliśmy się do kolejnej części naszej podróży. Czekała nas podróż do Zurychu. Główną atrakcją tej części naszej podróży miała być wizyta w słynnym zoo. Z tej wizyty w zoo mieliśmy wyciągnąć kolejna lekcje przywództwa. O tym już w kolejnym odcinku za dwa tygodnie, na który już dziś zapraszam.


Inne wpisy o naszych podróżach 🌐

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *