Przejdź do treści

Misja52 – Jak walczyć ze zniechęceniem

Dzisiejszy odcinek podcastu jest zapoczątkowaniem nowej serii. Wraz z Tomkiem z projektu Misja52 będziemy co miesiąc spotykać się i poruszać jeden z tematów tego projektu.

Tomek Kania, był już gościem mojego podcastu w odcinku numer 1. Na co dzień jest on dyrektorem programowym Katolickiego Radia Londyn. Pracuje również jako wodzirej i DJ. Tutaj odsyłam Was i zapraszam serdecznie do wysłuchania odcinka, w kórym Tomek opowiada o sobie i swojej pracy. Naprawdę warto, bo Tomek jest jedna z najbardziej pozytywnych osób jakie znam.

Pobierz plik w formacie MP3|Zasubskrybuj i słuchaj w iTunes  | Android | Stitcher | RSS

Misja52 natomiast jest to projekt przeznaczony dla par, które chcą umocnić swój związek. W ramach którego Tomek wraz z ekipą tego projektu, co tydzień zadaje zadanie dla małżonków oraz nagrywa osobny odcinek swojego podcastu na dany temat przewodni tego akurat tygodnia. Raz na miesiąc postanowiliśmy połączyć siły i będziemy nagrywać razem. Tematem w tym tygodniu jest wypalenie i znużenie.

Choćbyśmy wiedli bardzo ciekawe życie, pełne spełnienia, planów, mieli bogate zasoby energii, zdarzy się nam mniej pozytywny okres. Czas w którym nic się nam nie będzie chciało i będziemy czuli się wypaleni. Czy zdarza Wam się coś takiego?

Czy zdarza Wam się mieć wszystkiego dość? Dobra wiadomość jest taka, że zdarza się to wszystkim. Różnie się to u różnych osób objawia, ale jest naturalny cykl naszego rozwoju duchowego. Zapraszam do naszej rozmowy z Tomkiem, gdzie staramy zmierzyć się z tym tematem i podzielić tym, jak sami próbujemy sobie radzić z wypaleniem i zniechęceniem.

artworks-000294011952-yybdpy-t500x500

W tym odcinku usłyszysz:

  • Czym jest Misja52?
  • Jak objawia się zniechęcenie i skąd się bierze?
  • Co może być powodem zniechęcenia?
  • Co zrobić, żeby poradzić sobie ze zniechęceniem?
  • Jakie jedno pytanie warto sobie postawić a które może pomóc w walce z nadmiarem skomplikowanych rzeczy do wykonania?
  • Czy metodologia pracy programistów może pomóc w radzeniu sobie z codziennymi zadaniami?
  • Jakie konkretne narzędzia mogą pomóc w automatyzacji codziennych zadań?
  • Dlaczego nie warto rezygnować z dyscypliny, szczególnie w małych rzeczach?
  • Jak ważne jest stworzenie rutyny?
  • Co duchowość ignacjańska mówi o zniechęceniu?
  • Jak rozpoznać różnicę pomiędzy zachcianką a misją?
  • Czy kryzys jak dobrą ścieżką wychodzenia ze zniechęcenia?
  • Jak radzić sobie z nadmiarem przytłaczających obowiązków, które wydają się równie ważne?
  • Wizja sukcesu jako narządzie wychodzenia ze znużenia,
  • Czy drzemka i zimny prysznic może być pomóc w zmęczeniu?
  • Przypomnienie misji na ten tydzień:
https://www.facebook.com/misja52dlamalzonkow/photos/a.540830059389495.1073741830.530875697051598/1037188373086992/?type=3&theater

Strony, książki i ludzie wymienieni w tym odcinku:


Transkrypt rozmowy

Dzisiejszy odcinek podcastu jest początkiem nowej serii. Wraz z Tomkiem z projektu „Misja 52” będziemy co miesiąc spotykać się i poruszać jeden z tematów tego projektu. Tomek Kania był już gościem mojego podcastu w odcinku nr 1. Na co dzień Tomek jest dyrektorem programowym Katolickiego Radia Londyn KRL. Pracuje również jako wodzirej i DJ. Przy okazji odsyłam Was serdecznie do odcinka, w którym Tomek opowiada o sobie i swojej pracy. Naprawdę warto, bo Tomek jest jedną z najbardziej pozytywnych osób, jakie znam. Natomiast „Misja 52” to projekt przeznaczony dla par, które chcą umacniać swój związek. W ramach tego projektu Tomek co tydzień zadaje zadanie dla małżonków oraz nagrywa osobny odcinek swojego podcastu na temat związany z danym zadaniem.

Postanowiliśmy z Tomkiem raz w miesiącu połączyć siły i nagrywać razem. Tematem tego tygodnia jest wypalenie i znużenie. Choćbyśmy wiedli najbardziej ciekawe życie, pełne spełnienia, planów, mieli bogate zasoby energii, żyli wg filozofii magis, to jednak nadejdzie taki czas, w którym będzie nam się mniej chciało, poczujemy się wypaleni, znużeni. Czy zdarza Ci się mieć wszystkiego dość? Mnie tak, i Tomkowi również. Dobra wiadomość jest taka, że zdarza się to wszystkim, różnie się tylko objawia u różnych ludzi, ale jest to naturalny cykl naszego rozwoju duchowego.

Zapraszam do rozmowy z Tomkiem. Postaramy się zmierzyć z tym tematem i podzielić tym, jak sami próbujemy poradzić sobie z wypaleniem i zniechęceniem. Zapraszam!

Tomek: Piotrze, to ty zaproponowałeś taki temat, więc albo w tym momencie przeżywasz takie zniechęcenie, albo niedawno sobie z nim poradziłeś i znalazłeś na to kilka cennych wskazówek. Jaka jest prawda?

Piotr: I jedno, i drugie. Nagrywamy ten odcinek na początku roku. W związku z tym zrobiłem kilka postanowień. Zamierzam wrócić do tematów, które zacząłem w zeszłym roku, a z jakichś powodów je porzuciłem, bo się po prostu zniechęciłem. Zacząłem się zastanawiać, co poszło nie tak i jak to naprawić, aby zrobić w tym roku coś więcej niż w zeszłym. Można powiedzieć, że faktycznie przechodziłem przez etap zniechęcenia czy wręcz odrętwienia, które objawiało się tym, że nie robiłem nic, bo miałem za dużo rzeczy na głowie. W tym roku zacząłem sobie z tym radzić. Pragnę zwrócić uwagę na to, że to jest proces. To nie jest tak, że budzimy się rano i jest wszystko dobrze.

Tomek: Czy wiesz, skąd wzięło się to zniechęcenie i jak znaleźć klucz do tego, co było jego przyczyną?

Piotr: Tak, wiem. Tylko włącza się tu coś, co można nazwać „wymówkozą”, czyli dwójka małych dzieci, brak czasu, brak snu i za dużo rzeczy w pracy zawodowej i w projektach osobistych. Natomiast prawdą jest chyba brak zorganizowania i priorytetów. Bo gdy wszystko jest priorytetem, to nic tak naprawdę nim nie jest. Jeżeli nie mamy też jakiegoś systemu, który nam uporządkuje te sprawy, to wszystko jest przytłaczające i wychodzi na to, że nic nie robimy. Przynajmniej ja tak mam. Ale znalazłem na to sposób. Zacząłem ustawiać priorytety na dzień – zarówno te zawodowe, jak i prywatne, np. podcast. Postanowiłem dzień po dniu ruszać przynajmniej dwie ważne rzeczy z każdej branży, z każdego tematu. I udało się. Zacząłem krok po kroku przezwyciężać zniechęcenie. Pierwsze efekty będzie można niedługo usłyszeć.

Tomek: Niedawno przekroczyłeś magiczną liczbę siedem na swoich nagraniach. Podobno potem albo idzie z górki, albo kończą się pomysły. Jak sądzisz, jak to będzie z tobą?

Piotr: Mam nadzieję, że to będzie początek lepszego czasu w moim blogowaniu i podcastowaniu. Udało mi się dużo rzeczy zautomatyzować. Wzięło się to ze zmiany podejścia w pracy, zmiany ludzi, z którymi współpracuję. Bardzo mocno podkreślamy automatyzację wszelkich procesów w IT. Przeniosłem to na nagrywanie podcastów. Znalazłem sposób na zautomatyzowanie wielu rzeczy.

Tomek: Gdy jeszcze w radiu KRL nagrywaliśmy na żywo, jeden z ojców powiedział, że nie ma trudności, są wyzwania. Czy możesz podzielić się jakimiś radami, jak walczyć ze zniechęceniem?

Piotr: Gdy zastanawiałem się nad swoimi sprawami, to z pomocą przyszło mi pytanie, które znalazłem na jednym z moich ulubionych blogów. W moim przypadku było tak, że brałem na siebie zbyt dużo rzeczy. Potem one okazywały się zbyt skomplikowane. Pewne pytanie mnie rozbroiło, spowodowało, że zacząłem myśleć. Brzmiało one tak: „A co gdyby to było proste?”. Zanim cokolwiek robisz, pomyśl, jaki powinien być tego skutek i co jeśli dojście do tego skutku byłoby proste, gdyby ktoś za ciebie to zrobił, pomógł albo gdybyś znalazł narzędzia, które by ci to uprościły. Pomogło mi takie myślenie: „Co by tu można było jeszcze zautomatyzować? Co może się samo robić?”. Wtedy okazało się, że nasz wkład stanowi tylko jakąś część z tych bardzo skomplikowanych rzeczy. W dzisiejszych czasach resztę można zautomatyzować albo wspomóc się jakimiś narzędziami.

Druga rzecz, która mi pomogła, to system o nazwie agile. Polega on na tym, że staramy się robić małe rzeczy krótkimi, małymi krokami. Staramy się dzielić projekt na jak najmniejsze rzeczy. U nas w pracy to tydzień, ale efekty można śledzić dziennie lub tygodniowo. Jeśli podzielimy na mniejsze części naprawdę skomplikowaną misję czy projekt, np. na dwa zadania na dzień, to okaże się, że po tygodniu masz ich już 14, a po miesiącu – odpowiednio więcej. Nagle okazuje się, że książka jest napisana, podcast nagrany, blog się pisze.

Tomek: Czy możesz podzielić się takimi najważniejszymi rzeczami, z których korzystasz, a które pomagają ci zautomatyzować swoją pracę?

Piotr: Jedną z rzeczy w sferze social mediów jest np. Amazon Echo Alexa. Jest też system o nazwie If This Than That, który polega na tym, że łączymy sobie różne konta, np. Google, Facebook, wszystkie media społecznościowe, dodajemy Alexę, której możemy dyktować różne rzeczy. Nagle okazuje się, że jeśli coś się stanie, to inna akcja zostanie spowodowana, np. pojawi się post na stronie, e-mail z jakąś informacją. Można również dyktować maile oraz eventy w kalendarzu. Liczba rzeczy do zautomatyzowania jest ogromna, więc pole do popisu jest duże.

Kolejną rzeczą, którą znalazłem, jest Google Docs, który ma możliwość dyktowania dokumentów. Jeżeli mamy coś nagrane, to można zgrywać sobie tekst z tego nagrania. Pomaga to oszczędzać czas. Jeśli wpiszemy w Google „automatyzacja”, to wyników pojawi się dużo. Uważam, że to przyszłość, nie tylko jeśli chodzi o technologie, ale także każdą działkę naszego życia.

Tomek: Problem, jaki może się tu pojawić, to zniechęcenie samym faktem, żeby to wszystko automatyzować. Ja podejdę do tego od strony bardziej duchowej. Mamy automatyzację i przychodzi zniechęcenie. Tworzymy projekt. Gdy zrobiłem bilans momentów, w których najczęściej przychodziło zniechęcenie, to zawsze był jeden wspólny mianownik. On był związany np. z rzeczami pozytywnymi. Udało mi się coś osiągnąć, zrzuciłem siedem kilogramów, doszedłem do jakiejś liczby i nagle się na tym zatrzymałem. Przychodził moment, że coś wygrałem, coś osiągnąłem, więc sobie poluzuję trochę zasady. I nagle zaczynam osiadać na laurach. Z wagi 120 kg robi się z powrotem 130 kg. Czy przechodziłeś kiedyś podobny schemat?

Piotr: Tak. Końcówka zeszłego roku była podobna. Również próbowałem walczyć z nadwagą. Dojadanie po dzieciach tudzież rozgrzeszanie się, że dużo pracuję, jedzenie słodkości. Pojawia się tu podobny schemat. Jedna rzecz, która wymyka się spod kontroli, z której sam się rozgrzeszasz, powoduje nawarstwianie się tego wszystkiego. To działa też w duchowości, bo dyscyplina to podstawa. Ostatnio zacząłem słuchać podcastu „Jocko Podcast”, którego twórcą jest autor książki Ekstremalne przywództwo. Jego mottem jest discipline equals freedom, czyli „dyscyplina równa się wolności”. On to tłumaczy tak, że to nieprawda, że dyscyplina zabiera wolność, bo wydaje się, że jeśli wstajesz rano i masz jakieś obowiązki podczas dnia, to stajesz się niewolnikiem systemu, tasków, zadań. Ale dzięki temu, że narzuca sobie taką dyscyplinę, potem ma czas, by robić przyjemne rzeczy, które wymagają bardziej pracy twórczej, którą każdy utożsamia z wolnością, z byciem kreatywnym i nicnierobieniem. To polega na tym, że on już wcześniej wstał i zrobił kilka ważnych rzeczy. Jocko Willink poleca wstawanie bardzo wcześnie rano i pościelenie łóżka. Warto to zrobić, bo to powoduje, że jedną z rzeczy już osiągnęliśmy. Po pierwsze nie wrócimy już do tego łóżka, a po drugie jest już coś dokonane – wstawanie wcześniej i zaścielanie łóżka jako totalna podstawa.

Tomek: Czy wg ciebie dobrym pomysłem jest rozpoczęcie dnia od zrobienia rzeczy najtrudniejszych? Czy to przyniesie lepszy efekt?

Piotr: Jest taka teoria w zarządzaniu czasem i zadaniami, nazywa się „zjedz tę żabę”. Pierwszą rzeczą, jaką należy wykonać, jest zrobienie tego najtrudniejszego czy największego zadania. Uważam, że nie do końca jest to prawda, przynajmniej na mnie nie do końca to działa. Wolę zrobić kilka mniejszych rzeczy, zadań z samego rana. Wtedy widzę, że jest jakiś postęp. Potem robię tę trudniejszą rzecz. Zmieniła mi się też rutyna. Zaczynam później, kończę później, więc rano spędzam czas z rodziną, zawożę syna do szkoły. Robię takie rzeczy, które nie wymagają twórczej czy ciężkiej umysłowo pracy. Natomiast po tych kilku pierwszych godzinach atakuję te najtrudniejsze rzeczy.

Tomek: Gdy tworzyliśmy przy naszym radiu różne projekty, np. powstawał portal ślubny, potem portal z myślą o przedsiębiorcach, zawsze popełnialiśmy jeden i ten sam błąd. Zaczynaliśmy udoskonalać projekty, zanim miały swój oficjalny start. Doprowadziło to do tego, że nie chciało nam się ich publikować, bo ciągle coś nam nie pasowało, ciągle coś poprawialiśmy. Mimo to portal „Weselnik” spełnił swoją rolę, choć nie dokładnie taką, jaką przewidzieliśmy. Zakładaliśmy, że będą ogłoszenia, zbierzemy bazę osób. Okazało się, że udało się zebrać jakąś bazę osób, ale nikt nam za ogłoszenia nie płacił. Natomiast zaczęliśmy polecać sobie wzajemnie usługi i w ten oto sposób portal zwrócił mi się z nawiązką. A zupełnie tego nie zakładałem.

Piotr: Trzeba sobie w jakiś sposób uświadomić, że jest to naturalny proces. Nawet w duchowości ignacjańskiej, którą próbuję praktykować i która w jakiś sposób mi odpowiada, jest wytłumaczone, że mamy okresy pocieszenia i zniechęcenia. Wszyscy podkreślają – łącznie z Loyolą, który jest założycielem tej duchowości – że tak będzie. Aby stać się człowiekiem samoświadomym, należy zdać sobie sprawę z tego, że jeśli np. dopadła mnie chandra, zniechęcenie, to może oznacza to, że jestem zmęczony, powinienem zastanowić się nad tym, co robię.

Natomiast jest jeszcze jedna rzecz, która też pochodzi z duchowości ignacjańskiej, mianowicie różnica między zachcianką a misją. Jeśli najdzie mnie zniechęcenie, a rzecz, którą robiłem, jest zachcianką, to szybko mi przejdzie i dany temat przestanie istnieć. Natomiast jeśli mimo kilku wzniosłych chwil, potem zniechęceń i znowu wzniosłych chwil dany temat ciągle chodzi mi po głowie, to mimo że nie jestem entuzjastycznie nastawiony do różnych rzeczy, bo naszło mnie zniechęcenie, znaczy to, że to jest coś więcej – albo moja misja, albo coś, co wpisuje się w moją osobowość.

Tomasz: Może być też tak, że dochodzisz do pewnego etapu w realizacji projektów, przychodzi zniechęcenie, które być może jest spowodowane tym, że próbujesz zrobić na danym etapie krok nie do przeskoczenia. Może to nie jest ten krok. Może trzeba się cofnąć i zobaczyć, czy czegoś po drodze nie pominęliśmy. Przypomniała mi się pewna historia. Ciężarówka chciała przejechać pod mostem, ale nie mogła, bo była za wysoka. Żeby przejechać, brakowało jej kilku milimetrów. Ludzie nie wiedzieli, co zrobić. Na pomysł wpadła mała dziewczynka, która powiedziała, że wystarczy spuścić powietrze z kół. Wszyscy byli w szoku, ale tak zrobili. Spuścili powietrze z kół i, choć na flakach, ciężarówka przejechała. Może to jest jakieś rozwiązanie: żeby czasem w życiu lub w pracy spuścić trochę powietrze, może nawet zrobić krok w tył. Gdy robiłem bilans różnych sytuacji i zastanawiałem się, kiedy udało mi się pchnąć coś do przodu, mimo że się zniechęcałem, często największym lekarstwem na to, żeby ponownie być twórczym, okazywał się kryzys. Jeśli wiedziałem, że coś muszę zrobić i nie mam wyboru, bo inaczej nie zarobię pieniędzy, kryzys był lekarstwem na twórczość. Czy doświadczyłeś podobnej sytuacji?

Piotr: W mojej pracy zawodowej zdarza się tak, że jest od kryzysu do kryzysu. Pracuję w dziale operacyjnym, więc to tak wygląda. Natomiast nie do końca bym się zgodził, że jest to norma. Jeżeli pracujemy na etapie kryzysu, wymuszonej twórczości, zabija to jednak twórczość. Przynajmniej ja mam takie doświadczenie związane z pracą w działach operacyjnych. Tam zdarzają się awarie i trzeba coś odtwórczo zrobić, bo jest mało czasu, by naprawić to, co się zepsuło, aby dojść do sedna sprawy. To powoduje, że nasza prawda być może nie będzie do końca taka, jak byśmy chcieli. Uważam, że jednak warto postawić na systematyczność i zapewnić sobie możliwość bycia nawet trochę znudzonym, niż umawiać się, że w konkretnym terminie coś napiszę, choć nic nie mam w głowie.

Tomasz: Nie każdy musi tworzyć projekty, ale każdy musi zajmować się codziennymi rzeczami w domu, typu przykręcanie szafek, sprzedaż domu, zmiana pracy czy rzeczy, które codziennie trzeba załatwić. Jak tego nie zrobisz, to będzie dziadowanie, biedota domowa. I nagle wkrada się w to zniechęcenie.

Piotr: Przypomniała mi się książka Extreme ownership. Została wydana przez dwóch byłych wojskowych, którzy przenoszą na świat biznesu zasady, których nauczyli się, będąc w wojsku. Są one aplikowane do codziennych zajęć. Jedną z nich jest „priorytetyzuj i wykonuj”. Autorzy twierdzą, że choćby nie wiem, jak dużo było ciężkich rzeczy do wykonania, to wśród nich zawsze znajdzie się taka, którą możemy zająć się w tym momencie, przy czym powinnyśmy wybrać tak, aby zobaczyć, jaki impakt będzie ona miała w danej sytuacji na nas, na naszych bliskich. Wydaje mi się, że tu jest podobnie. Jeżeli mamy za dużo rzeczy na głowie i ogarnia nas totalne zniechęcenie, bo gdziekolwiek się obejrzymy, to trzeba coś zrobić, i najchętniej byśmy się zaszyli, spali i nic nie robili, to wydaje mi się, że warto zastanowić się w spokoju, pomedytować albo porozmawiać spokojnie z żoną o tym, jaką jedną rzecz można wykonać, która po pierwsze jest najważniejsza, a po drugie będzie miała impakt na inne rzeczy. Drugie podejście do tego tematu jest takie, że zastanawiam się, co mogę zrobić na początku, co spowoduje, że reszta rzeczy, którymi muszę się zająć, będzie niepotrzebna. Jeżeli przecieka dach i jest kałuża, to nie będę w pierwszej kolejności wycierać kałuży, tylko zacznę od dachu, aby przestał przeciekać.

Tomasz: Można tu przetoczyć Księgę Koheleta (rozdział 10, werset 18): Skutkiem wielkiego lenistwa chyli się strop. Gdy ręce opuszczone, deszcz pada do domu. Często jest tak, że rozmawiam z różnymi ludźmi, którzy piszą w wiadomościach, że chcieliby nawiązać współpracę. Łączy ich to, że wszyscy chcą, ale zawsze jest masa wymówek, które prowadzą do tego, żebym coś im podał na tacy. W mniemaniu DJ-ów współpraca polega na tym, że od razu podam im wszystko na tacy, a oni przyjdą na gotowe – wg nich taka współpraca jest genialna. Wszystkim takim osobom, które chciałyby, a z jakichś względów nie mogą – najczęściej jest to lenistwo – bardzo chętnie zacytuję pewien tekst Bogdana Olewicza, autora największych przebojów polskich zespołów rockowych, takich grup jak Perfect, Lady Pank: „Marne mamy szanse na swoje wyjść, jeśli nie robimy w tej sprawie nic. Gdy złudzenia prysną, zostanie złość, czemu nam nie wyszło z niczego coś. Zazdrość mózg wypala, nienawiść żre, innym się udaje, a tobie nie. Więc mozolnie składaj do grosza grosz, jak nie umiesz zrobić z niczego coś” – to taka dedykacja dla wszystkich, którzy chcieliby, ale…

Piotr: To mi przypomniało rozmowę ze znajomym, który przebiegł maraton, a nawet kilka. Ktoś mu kiedyś zadał pytanie, jak biega się maratony. On na to: „Trzeba zrobić pierwszy krok”. Coś z niczego nie powstanie. Zawsze trzeba zrobić pierwszy krok.

Tomek: Leszek Kulaszewicz w jednym z nagrań wspomniał, że zanim siada do jakiegoś projektu, rozpoczyna od wizji. Wyobraża sobie miejsce, w którym już chciałby być. I podał świetny przykład: jeżeli ktoś chciałby być świetnym komikiem i na tym zarabiać, to trzeba sobie wyobrazić siebie na scenie. Mówisz pierwszy żart, wszyscy się śmieją. Drugi – to samo. Trzeci – sala leży ze śmiechu. Schodzisz, inkasujesz pieniądze i zadajesz sobie pytanie: jak to się stało, że jestem na tej scenie? Bo jestem świetnym komikiem. Dlaczego jestem świetnym komikiem? Ponieważ są osoby, które chcą mi za to zapłacić. Dlaczego chcą mi za to zapłacić? Ponieważ piszę świetne żarty. Dlaczego piszę świetne żarty? Ponieważ dwa lata wcześniej nagrałem filmik na YouTubie. Dlaczego nagrałem filmik na YouTubie? Ponieważ napisałem dwa teksty, które się świetnie przyjęły. I w ten sposób schodzi do pierwszego kroku, którym był długopis, kartka i napisanie dwóch żartów, a skończyło się na wielkiej scenie. Zastanawiamy się więc, co gdyby to było proste.

Czy masz jeszcze jakieś sposoby na to, jak walczyć ze zniechęceniem?

Piotr: Przytoczyłbym jeszcze jeden sposób, z którym eksperymentowałem. Dotyczy bardziej zmęczenia fizycznego. Nauka stojąca za tym mówi, że to działa też na ogólne samopoczucie, w tym zniechęcenie. Chodzi o zimny prysznic. Kiedyś przeczytałem taki wpis, potem odkryłem tę metodę i zacząłem dużo czytać, bo trudno było mi się do tego zebrać. Dużo czasu upłynęło, zanim zacząłem praktykować. Aczkolwiek naprawdę coś w tym jest, bo nauka to potwierdza: w naszym ciele działają endorfiny i różne substancje, gdy jesteśmy poddani zimnej wodzie czy zimnemu powietrzu, np. chodzenie w zimie w samych szortach i czapce. Aż tak ekstremalny nie jestem, ale wiem, że zimny prysznic potrafi zdziałać cuda, jeśli chodzi o zniechęcenie, zresetowanie i wzięcie się do roboty, nawet po ciężkim dniu.

Tomek: Dorzuciłbym do tego 30 minut drzemki po pracy. Przeczytałem o tym w książceWarto być ojcemJacka Pulikowskiego, który bardzo ciekawie to wyjaśnił. Mężczyzna, który zregeneruje się po pracy, jest w stanie o wiele więcej zrobić w domu, niż gdyby miał to wszystko robić na odwal z zaspanymi oczami. Gdy opowiedziałem o tym kilku kobietom, wszystkie stwierdziły, że nie ma szans, aby pozwoliły mężowi się wyspać. Próbowałem tłumaczyć, że dzięki temu więcej dla nich zrobią ci mężowie. Nic nie docierało. Trzeba więc znaleźć złoty środek. Gdy mąż wraca do domu, widzi, że żona nie wyrabia, nikt normalny nie pójdzie wtedy spać. Mam na myśli takie sytuacje, gdy rzeczywiście jest taka możliwość, by znaleźć czas na drzemkę, na którą żona da zielone światło. Takie pół godzinki drzemki, potem zimny prysznic. Testowałem to, zanim Dominik się urodził. Gdy przyjechałem o piątej z pracy, przespałem się, to do dwunastej zrobiłem tyle rzeczy, że aż sam byłem w szoku. To działa też w przypadku kobiet.

Piotr: Warto uświadomić sobie, że każdy tak ma, że to naturalny stan. Są na to „lekarstwa” i można z tego wyjść.

Tomek: Obaliliśmy dziś jedną teorię. Nie bierzemy na siebie za trudnych rzeczy z rana, a takie, które nam pomogą postawić jedną cegłę na drugiej i małymi kroczkami budować. Na zakończenie przypomniałbym misję, zadanie, które mamy na ten tydzień. To jest tydzień piąty. Ten cytat pochodzi z księgi Jeremiasza (rozdział 12, werset 5): Jeżeli męczysz się, biegnąc z pieszymi, to jakże pójdziesz w zawody z jeźdźcami? A jeżeli tylko w spokojnym kraju czujesz się bezpiecznym, to co będziesz robił w bujnej gęstwinie Jordanu?To jest zdanie, które w tym tygodniu będzie nam przyświecać. A zadanie jest takie, że bez silnego charakteru nie staniesz w zawody z jeźdźcami. I należy je ćwiczyć metodą różnych wyrzeczeń. Dlatego w tym tygodniu rezygnujemy z jednej rzeczy, której poświęcamy najwięcej czasu, a która służy tylko naszej przyjemności. Ćwiczymy charakter.

Piotr: Bardzo dobre ćwiczenie, eliminacja niepotrzebnych nawyków i zapełniaczy czasu.

Tomek: Z tego, co wiem, jesteś już w Stanach. Jak sobie radzisz z rozłąką z rodziną?

Piotr: Lecę do Vancouver w Kanadzie. Wczesny ranek w Kanadzie to popołudnie w Wielkiej Brytanii. Staram się nie do końca przesuwać swój czas, w jakim funkcjonuję, i wstaję bardzo wcześnie. Czasem o piątej, czasem o czwartej rano. Prawie codziennie dzwonię. Czy to przez Skype’a, czy to przez WhatsAppa, czy poprzez jakieś internetowe komunikatory, aby chociaż przez chwilę porozmawiać z żoną, z synkiem. Taka codzienna komunikacja to dla mnie podstawa. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak człowiek może tęsknić. Wydaje ci się, że wreszcie się wyśpisz, wreszcie będzie spokój, nikt ci nie będzie zrzędził, ale to nieprawda. To działa tylko przez chwilę. Rodzina to rodzina i tęskni się bardzo.

Tomek: Tego samego doświadczyłem, gdy moja rodzina była w Polsce, a ja tutaj. Myślałem, że uda mi się zrobić więcej, a o wiele więcej udaje mi się zrobić, gdy oni są tutaj. Może dlatego, że jest większe ciśnienie.

Tym optymistycznym wątkiem zakończymy. Mówiąc krótko: nie dajmy się zniechęceniu. To naturalne, ale na ile się da, próbujemy z tym walczyć. Dzięki, Piotr, i do usłyszenia!

Piotr: Do usłyszenia!

Jeśli podobnie jak ja uważasz, że #RodzinaJestFajna i podobał Ci się ten wpis, zapraszam do podzielenia się nim ze znajomymi i do śledzenia mnie w następujących miejscach:

Więcej, bardziej, pełniej – Magis!
Facebook:/TatoNaWyspach
Twitter:@TatoNaWyspach
Instagram:@TatoNaWyspach.co

Podobne wpisy:
Więcej, bardziej, pełniej – Pierwszy podcast parentingowy na Wyspach
Marek Jankowski – Jak być przedsiębiorczym tatą
[podcast] Anna Jańczuk – Jak mądrze pomagać

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *